czwartek, 2 sierpnia 2018

Rozdział 7 Cz.2 (Kochaj i nie udawaj)

- Davidzie, dlaczego mnie opuściłeś? — spytałam samą siebie, czując, jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Tak bardzo mi go brakowało, że chciałam, aby w jakiś niewytłumaczalny sposób znalazł się przy mnie.

Nagle całe moje ciało wzdrygnęło się, gdy usłyszałam czyjeś pukanie do drzwi od pokoju, w którym się znajdowałam. Podkulając swoje nogi pod brodę, przeniosłam się na sam koniec mebla, bojąc się osoby, która po krótkiej chwili weszła do środka. Ku mojemu zdziwieniu była to dziewczyna. Na mój widok, jej oczy otworzyły się szeroko, a swoje usta zakryła dłonią.

- Lily? — spytała, jakby nie dowierzała.

- Ty mnie znasz? — zmarszczyłam brwi i nieco okryłam swoje ciało kołdrą.

- No jasne, przecież Richard sprawił, że o mnie zapomniałaś — powiedziała jakby do siebie i podeszła do mnie, siadając na brzegu łóżka - Nie pamiętasz, jak razem żebrałyśmy? — spytała, a ja pokiwałam przecząco głową - Nie wiem, jak się tam znalazłaś, ale ja nigdy nie miałam domu, czy rodziny. Jedyne miejsce, jakie pamiętam to właśnie tamto. Trzymałyśmy się razem przez całe dwa lata, aż w końcu, pewnego dnia uratowano nas dzięki tobie — z każdym kolejnym jej słowem czułam się coraz gorzej, ponieważ po raz kolejny jakaś część z mojego życia została mi zabrana. Nie nawiedziłam momentów, kiedy to przez osoby trzecie dowiadywałam się prawdy. Nie było dla mnie istotne to, czy było to dobre, czy złe, ponieważ nie pamiętałam żadnej części swojego życia.

- Jak to dzięki mnie? — spytałam nieśmiało, przyglądając jej się z uwagą.

- Gdy nadarzyła się okazja, zastrzeliłaś go, a potem zabrał nas Richard do siebie. Wszyscy myśleli, że go zabiłaś, jednak okazało się, że dostał w nogę i kulał przez kilka tygodni. Był wściekły i podobno szuka cię do dziś — moje serce zabiło szybciej, a do oczu napłynęły łzy, kompletnie tego nie kontrolując. To było dla mnie za dużo.

- Wiesz coś jeszcze? — spytałam z nadzieją w głosie.

- Znaleziono cię na ulicy, a James zna tego człowieka. Po wszystkim byłaś w szoku, a Richard to wykorzystał. Bywały momenty, że cię widziałam, ale nie pozwalano mi się z Tobą spotykać — było mi strasznie niezręcznie, ponieważ ona wiedziała wszystko, pamiętała o wszystkim, a ja w swojej głowie miałam czarną dziurę, przez co nie udzielał mi się jej dobry humor, że w końcu może ze mną porozmawiać.

- Przepraszam, ale ja cię nie pamiętam — szepnęłam, nieco przegryzając swoją dolną wargę.

Dziewczyna jedynie westchnęła i uśmiechnęła się do mnie.

- Po pierwsze mam na imię Rachel i mieszkam z Jamesem już od jakiegoś dłuższego czasu, a jeśli chodzi o twoją pamięć, to może to sprawi, że coś sobie przypomnisz — powiedziała i złapała za końce swojej bluzki, zaczynając ją powoli ściągać. Nie wiedziałam, co zamierza zrobić, ale mimo to cierpliwie czekałam. Gdy bluzka leżała już na pościeli, Rachel odwróciła się do mnie plecami, a moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.

- Nie, nie wierzę — szepnęłam, patrząc na jej plecy.

- Pamiętasz? — spytała, nieco się do mnie odwracając.

- Tak — odpowiedziałam - Chciałyśmy być tak bardzo wolne — dopowiedziałam ze łzami w oczach - Dlaczego to zrobiłaś? Chcesz o tym pamiętać do końca swojego życia? — spytałam.

- Może i te skrzydła na moich plecach nie będą przypominać mi o czymś dobrym, ale w końcu poznałam cię i dzięki Jamesowi wyszłam na proste — ubrała na siebie z powrotem bluzkę i odwróciła się do mnie przodem.

- Jak to wyszłaś na proste? Przecież on cię kupił tylko dla zaspokajania swoich potrzeb — nie mogłam uwierzyć, że w ten sposób myśli o Jamesie. Mój David był wyjątkiem, w którym się zakochałam, ale James ma serce poryte lodem.

- Może i tak, ale jest mi z nim naprawdę dobrze i w sumie dobrze mnie traktuje — jej słowa mówiły same za siebie.

- Zakochałaś się w nim? — spytałam prosto z mostu, a dziewczyna w odpowiedzi jedynie pokiwała delikatnie głową.

- A ty? — spytała - Dopiero teraz James cię kupił? — kręcąc głową, po moim policzku spłynęła jedna samotna łza, zaczynając jej opowiadać o Davidzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz