piątek, 3 sierpnia 2018

Rozdział 3 (Zepsuta psychika)

Ta dziewczyna miała coś takiego w sobie, co sprawiało, że chciałem ją bronić przed całym światem, nawet za cenę własnego życia. Gdy ją znalazłem, postąpiłem, jak każdy dobry człowiek, chcąc najnormalniej w świecie pomóc, ale gdy tylko zaniosłem ją do domu i zobaczyłem jej twarz i jej rany. Coś we mnie pękło i teraz nie mogłem tego skleić.

Zaopiekowałem się nią najlepiej, jak potrafiłem. Umyłem ją, opatrzyłem wszystkie rany i dałem silne tabletki przeciwbólowe, które powinny dać kres jej cierpieniu. Byłem biznesmenem, ale widząc, że mogłaby trafić do drugiego świata, nie wahałem się przed niczym, aby jej pomóc, mimo że nigdy nie miałem styczności z medycyną.

Minęły dwa dni, a ja nie przymknąłem nawet oka. Martwiłem się o nią jak cholera, zadając sobie pytanie, czy przypadkiem nie zrobiłem czegoś nie tak i teraz nie chcę się obudzić przeze mnie. W momencie, w którym zobaczyłem ją siedzącą z otwartymi oczyma, niemal kamień spadł mi z serca. Sądząc po jej zachowaniu, domyśliłem się, że musiała przeżyć piekło. Te jej rany i to jak mnie się bała, utwierdzały mnie w przekonaniu, że to nie była zdrowa na umyśle osoba.

Mimo że jeszcze nie mogłem się uspokoić, myśląc racjonalnie, dałem jej ciepły posiłek i wyszedłem z mojej sypialni, mówiąc, że będę na dole, gdyby czegoś potrzebowała. Będąc w kuchni i gotując kolejny dzisiejszego dnia posiłek, usłyszałem, jak dziewczyna schodzi na dół. Przywitałem się z nią miło, a ona odpowiedziała niepewnie, siadając na jednym ze stołków barowych. Widać było gołym okiem, że jest przestraszona, i nie ufa mi zbytnio, co było nazbyt oczywiste, dlaczego jest taka.

Gdy zaproponowałem jej, żeby u mnie trochę pomieszkała, zanim dojdzie do siebie, modliłem się w duchu, aby się zgodziła. Było to nieco szalone z mojej strony, ale umarłbym, nie wiedząc co się z nią dzieje. W głowie siedziałaby mi myśl o tym, że ktoś inny się nią zajmuję i robi to niewłaściwie. Powyrywałbym sobie chyba wtedy wszystkie włosy z frustracji. Nie miałem zielonego pojęcia co się ze mną działo. Co takiego chciałem od tej dziewczyny, że tak bardzo zależało mi na jej odpowiedzi. Czułem, że mamy ze sobą wiele wspólnego, co było nie do końca normalne z mojej strony. Nie znałem jej i nie przypominałem sobie, żeby kiedykolwiek pojawiła się w moim życiu.

Uśmiechnąłem się szeroko, gdy jej odpowiedź była twierdząca. Miałem ochotę rzucić się na nią, ale w odpowiednim momencie rozsądek wziął górę. Ubrania, które pożyczyłem od siostry, zaniosłem do jej pokoju, który tak naprawdę był przystosowany dla gości. Swoją drogą dotąd nie mogłem zapomnieć miny siostry, gdy zapytałem, czy ma jakieś ubrania na zbyciu. Oczywiście nie obyło się bez setki pytać, ale wszystkie zgrabnie ominąłem, dziękując jej za pomoc.

Wolnym krokiem zbliżał się już wieczór, a ja właśnie leżałem na łóżku, nie mogąc wyrzucić ze swojej głowy pewnej pięknej brunetki, która od dziś będzie mieszkała ze mną pod jednym dachem. Jej pokój znajdował się tuż obok mojego, więc gdy panowała idealna cisza, jak teraz mogłem usłyszeć, jak napełnia wodą wannę. Moja wyobraźnia od razu zaczęła szaleć, zwłaszcza że widziałem ją już nago. Nawet liczne rany i blizny nie zdołały w żaden sposób obrzydzić mnie tego cudownego widoku.

Minęło już jakieś pięć minut, a u dziewczyny nadal panowała cisza po tym, jak weszła do wanny. Czując, że coś jest nie tak, podniosłem się szybko z łóżka i w ekspresowym tempie znalazłem się w pokoju gościnnym. Nie tracąc czasu, wszedłem do łazienki, nie widząc dziewczyny w wannie. Szybkim krokiem podszedłem do wanny i z bijącym szybko sercem zobaczyłem, jak dziewczyna leży pod wodą z zamkniętymi oczami.

Nie zastanawiając się nad niczym, w ubraniach, wszedłem do wanny i podniosłem jej ciało do góry. Miałem w dupie to, że moje czarne spodnie i biała koszulka są teraz całkowicie mokre, były teraz ważniejsze rzeczy. Krzyczałem, żeby się obudziła, nawet uderzyłem ją nie za mocno w policzek, a ona nadal nie dawała żadnego znaku życia.

Biorąc ją na ręce, wyciągnąłem jej ciało z wanny i położyłem je sobie na kolanach, sam klękając na kolanach na zimnych kafelkach. Podniosłem ją nieco do góry i nagle wypluła dużą ilość wody, głośno kaszląc. Odetchnąłem głośno z ulgą i przytuliłem jej drobne ciało do swojej klatki piersiowej, dziękując Bogu, że wszystko dobrze się skończyło.

-Nie dotykaj mnie! - dziewczyna nagle wrzasnęła i odsunęła się ode mnie, jak poparzona niemal drżąc ze strachu.

-Spokojnie nic ci nie zrobię - w pewien sposób byłem zły na nią, że to zrobiła, ale mimo wszystko przybrałem spokojny ton głosu - Dlaczego chciałaś to zrobić? - spytałem, patrząc na jej przestraszoną twarz. Była w tamtym momencie taka niewinna, że aż bolało mnie to, że nie mogłem jej choćby przytulić.

-Nie twoja sprawa - niemal warknęła i wstała z podłogi, wychodząc z łazienki. Wzdychając jedynie na jej słowa, schowałem swoją twarz w dłonie, by po chwili przeczesać nimi swoje włosy. I co ja mam teraz zrobić ?

Po całej sytuacji nie zmrużyłem nawet oka. Kręciłem się w te i wewte na łóżku nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji do spania. Nim się obejrzałem, na dworze było już jasno, a przez odsłonięte okna przedostawały się pierwsze promienie słoneczne.

Wiedząc, że i tak nie uda mi się zasnąć, tak jak przez całą noc, wstałem z łóżka i ubrałem się w dresy i koszulkę, schodząc na dół do kuchni, gdzie zaserwowałem sobie mocną kawę, aby jakoś przeżyć ten dzień. Z kubkiem czarnej cieczy w ręku poszedłem do salonu, gdzie uruchomiając swojego laptopa, wziąłem się do pracy.

Z racji tego, że opuściłem dwa dni pracy, miałem dużo do zrobienia i po niecałych dwóch godzinach miałem dość, będąc nieco wściekły na swoich niekompetentnych pracowników. Powinienem ich już dawno zwolnić i zatrudnić kogoś z wysokimi kwalifikacjami zawodowymi. Nie umieli zrobić najprostszej rzeczy, a gdy już się za coś zabrali, musiałem wszystko poprawiać.

Słysząc, jak ktoś schodzi po schodach, oderwałem swój wzrok od ekranu laptopa i spojrzałem w tamtą stronę, widząc dziewczynę, która wczoraj o mały włos nie przeszłaby do tamtego świata.

-Hej i jak się czujesz? Wszystko w porządku? - spytałem, ale dziewczyna zupełnie mnie olała i poszła do kuchni zapewne przygotować sobie coś do jedzenia - Czyli dzisiaj milczymy? Ekstra - powiedziałem sam do siebie i wróciłem do pracy, próbując nie myśleć o tej kobiecie.

Na szklanym stoliku stały już trzy opróżnione kubki po kawie, a ja w końcu nadrobiłem zaległości. Kilkanaście mejli i rozmów telefonicznych, sprawiły, że czułem się jeszcze gorzej niż rano, a kawa jak zwykle nic mi nie pomogła. Wskazówki zegara wskazywały już godzinę czternastą. Leniwym krokiem poszedłem do kuchni, zaczynając gotować obiad dla dwóch osób.

Po pół godziny danie było gotowe i byłem z siebie dumny. Owszem umiałem gotować, ale tak dawno tego nie robiłem, że momentami bałem się, że zapomniałem, jak się to robi. Jednak jak się okazało gotowanie to jak jazda na rowerze. Nigdy się tego nie zapomina. Wycierając ręce w szmatkę, położyłem ją na blat i poszedłem na górę.

Zapukałem do gościnnych drzwi, ale odpowiedziała mi cisza. Mimo wszystko postanowiłem wejść, myśląc, że zdarzenie z wczoraj może się powtórzyć i dzisiaj. Ku mojemu zaskoczeniu, dziewczyna siedziała na parapecie i wpatrywała się w widok za oknem.

-Ugotowałem coś naprawdę dobrego. Przyłączysz się do mnie? - spytałem, ale dziewczyna olała mnie tak samo, jak rano. Nie wiedziałem już co mam robić ani powiedzieć. Chciałem jej jakoś pomóc, ale chyba musiałbym przeżyć to, co ona, by zrozumieć, jak się teraz czuje - Musisz coś zjeść - powiedziałem i podszedłem do dziewczyny, nie za blisko, aby się mnie nie wystraszyła.

Tak jak się spodziewałem, dziewczyna nie odzywała się do mnie, nawet słowem, nawet nie patrząc w moją stronę. Z każdą kolejną mijaną minutą nie byłem na nią zły, czy zirytowany, raczej coraz bardziej się o nią martwiłem. Nie często można spotkać taką dziewczyną, która musiała przejść naprawdę dużo, a mimo to sięgnęła po pierwszy nóż. W końcu usiadłem naprzeciwko niej, zachowując pewien dystans i sam zacząłem wpatrywać się w widok za oknem, który swoją drogą za każdym razem zapierał mi dech w piersiach.

-Myślisz, że cisza zmienia w dobrego człowieka? - w końcu odezwała się do mnie i było to dla mnie takim szokiem, że niemal podskoczyłem, słysząc jej głos, nie pozwalając na to, aby to zauważyła.

-Nie wiem - odpowiedziałem szeptem, nie odrywając wzroku od widoku za oknem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz