czwartek, 2 sierpnia 2018

Rozdział 19 Cz.2 (Kochaj i nie udawaj)

- Zwiąż mnie — poprosiła, a moim ciałem zawładnął dreszcz podniecenia - Zrób to, jak kiedyś — szepnęła i zachłannie wpiła się w moją dolną wargę.

Oddając pocałunek z cichym pomrukiem zadowolenia, odsunąłem się od jej słodkich ust i złapałem za materiał jej majtek po obu stronach, zaczynając powoli je ściągać z jej seksownych pośladków. Gdy Lily leżała przede mną całkowicie naga, powróciłem do jej ust, przygniatając jej dłonie tuż nad jej głową. Wślizgując swój język pomiędzy jej pełne wargi, mając cały czas w ręce jej bieliznę, związałem nią mocno jej dłonie, upewniając się, że nie zdoła wydostać swoich rąk spod cienkiego materiału...

Głośno oddychając, położyłem się tuż obok nagiego ciała Lily, czując po chwili, jak kładzie się na moją klatkę piersiową, mając wciąż związane bielizną nadgarstki. Uśmiechając się do niej, podniosłem się nieco do góry i łapiąc ją w talii, posadziłem jej zgrabne ciało na swoich kolanach, sam opierając się o zagłówek łóżka.

Odwzajemniając mój uśmiech, zarzuciła swoje związane dłonie na mój kark, zaczynając składać mokre pocałunku na mojej szyi, jak i klatce piersiowej, jakby dziękując mi za seks, o jakim marzyła od chwili kiedy odpięła większość guzików od mojej koszuli. Nagle po domu rozniósł się stukot butów, a po chwili było słychać również śmiechy małych dzieci i rozmowę kobiety i mężczyzny.

- To twoi rodzice — powiedziała z przerażeniem w głosie, czując, jak jej wszystkie mięśnie się napięły, pod opuszkami moich palców.

- Naprawdę nie wiem, czym się przejmujesz — powiedziałem, z uśmiechem na twarzy, po chwili śmiejąc się z groźnej miny mojej dziewczyny. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, po naszej sypialni rozległo się pukanie do drzwi.

- Davidzie jesteś tam? — najpierw spojrzała na drzwi, a potem na mnie od razu próbując zasłonić mi usta, jednak będąc znacznie silniejszy od niej, przewróciłem ją na plecy, trzymając mocno jej dłonie w swoich.

- Nawet się nie wasz — ostrzegła, patrząc na mnie z groźną miną, lecz widziałem, jak walczy z tym, aby na jej ustach nie pojawił się uśmiech.

- Zaraz do was przyjdziemy! — krzyknąłem, puszczając oczko Lily.

- Rozumiem — mimo że nie zdradziłem tego w jak bardzo, nieodpowiednim czasie do nas przyjechali, chichot mojej rodzicielki mówił sam za siebie.

Gdy kroki mojej mamy ucichły Lily i ja wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Wstałem z łóżka i podniosłem z podłogi moje porozrzucane ubrania, nakładając je na siebie. Lily w tym czasie zdążyła ubrać na siebie jedynie bieliznę, dlatego podszedłem do niej i pocałowałem namiętnie jej usta, mówiąc, żeby do nas dołączyła, kiedy będzie gotowa.

Wychodząc z sypialni, swoje kroki od razu skierowałem do salonu, gdzie niemal od razu Emily i Kevin podbiegli do mnie krzycząc moje imię z uśmiechem na twarzy. Przytuliłem moje rodzeństwo, które już nie było takie małe jak ostatnim razem, kiedy je widziałem. Oboje znacznie wyrośli i zmienili się pod względem wyglądu. Gdybym zobaczył je na ulicy, nie wiem, czy poznałbym swoje własne rodzeństwo. Kiedy zdołałem wydostać się z mocnych uścisków rodzeństwa, podszedłem do mojego taty, który wchodził akurat do domu z walizkami.

- Dobrze, że jednak się odezwałeś — powiedział mój tata, klepiąc mnie po plecach.

- Przepraszam cię, nie powinienem tego robić. Mogłem, chociaż do was zadzwonić, powiedzieć, że żyje i wszystko jest w porządku, ale dla Lily byłem w stanie, poświęcić wszystko, co miałem — dopiero po niecałych dwóch latach zadzwoniłem do rodzicielki i powiedziałem jej, że żyje. Nikt nie wiedział o moich planach, mimo że moja rodzina nie należy do tych przeciętnych. Można powiedzieć, że każdy z nas jest po ciemnej stronie mocy, robiąc rzeczy, które nie są do końca dobre. Moi rodzice są już na emeryturze, jednak ja zrezygnowałem ze wszystkiego dla Lily.

- Pamiętaj, że ja z mamą robiliśmy gorsze rzeczy i nie do końca wierzyliśmy w to wszystko — odwzajemniając jego uśmiech, poszedłem do kuchni, gdzie urzędowała moja mama, a sam dał się zaciągnąć do zabawy z Emily i Kevinem.

- Cześć synku — powiedziała i od razu mocno mnie do siebie przytulia - Strasznie się za tobą stęskniłam. Czasem nienawidzę tego, że nie jesteśmy zwykłą rodziną — wyszeptała, po chwili słysząc, jak pociąga cicho nosem.

- Hej mamo — odpowiedziałem, równie mocno ją przytulając - Ja też — powiedziałem, cicho wzdychając.

- Dobra koniec tych czułości, lepiej powiedz, jak układa ci się z Lily — na jej słowa przekręciłem teatralnie oczami, widząc jej uśmiech, który mówił, że chce wiedzieć wszystko, najlepiej w szczegółach.

- Dobrze — odpowiedziałem, biorąc jeden z zimnych napojów, jakie przygotowała.

- Dobrze? — powtórzyła - I tylko tyle? A kiedy doczekam się wnuków? Jesteście ze sobą już prawie trzy lata i... — niedane było jej dokończyć, ponieważ do kuchni weszła Lily z uśmiechem na twarzy.

- Jeszcze mamy czas — powiedziała, za co byłem jej wdzięczny, ponieważ zadławienie się napojem przez słowa mojej mamy było wystarczające, nie chciałem rozmawiać z nią na ten temat, nie wiedząc, czy w ogóle chciałbym mieć dzieci.

Alison na widok Lily radośnie zapiszczała i podeszła do niej niemal ją dusząc w swoich ramionach. Kiedy w końcu mama dała możliwość oddychania mojej dziewczynie, zostałem oddalony na drugi plan, ponieważ obie zaczęły zawzięcie o czymś rozmawiać. Pokręcając głową z niedowierzaniem, wróciłem do salonu i przejąłem opiekę nad moim rodzeństwem.

- W lodówce jest piwo — powiedziałem, na co mój tata uśmiechnął się, jakby właśnie spełniło się jego najskrytsze marzenie.

- O tak, tego mi trzeba. Jak dobrze, że jest jeszcze ktoś, kto mnie rozumie — powiedział i z radością wymalowaną na twarzy poszedł w stronę kuchni...

Kiedy nałożyłem na siebie czarną marynarkę na białą dopasowaną koszule, zacząłem rozglądać się po mieszkaniu w poszukiwaniu Alison, która na moje szczęście właśnie wychodziła z pokoju, w którym spała Emily z Kevinem.

- Dlaczego się tak wystroiłeś i... — na chwile zawiesiła swój głos, marszcząc brwi, jednak po chwili jej oczy znacznie się rozszerzyły - Nie ma mowy, obiecaliście, że zostaniecie z twoim rodzeństwem, dając nam w ten sposób jeden wolny wieczór, na który doczekałam się dopiero dzisiaj. Wiesz, jak to jest wychowywać dwójkę diabłów?

- Obiecuje, że się nimi zajmiemy, ale jutro. Tylko na dzisiaj mieli wolny termin w ulubionej restauracji Lily — była zła, ale moja smutna mina i proszący ton głosu w zaledwie kilka sekund sprawił, że cicho westchnęła z rezygnacją.

- Bawcie się dobrze — w ramach podziękowań, pocałowałem moją rodzicielkę w policzek i poszedłem w kierunku Lily, która czekała na mnie na ganku.

Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się do mnie, a ja odwzajemniłem jej uśmiech, całując krótko, ale namiętnie jej pełne usta. Złapała mnie pod rękę i razem skierowaliśmy swoje kroki w kierunku restauracji, która znajdowała się kilka minut drogi od naszego domu.

Kiedy byliśmy już na miejscu, zajęliśmy wcześniej zarezerwowany przeze mnie stolik, zamawiając wybrane przez nas dania. Gdy nasze puste talerze zostały już zabrane, a butelka czerwonego wina została przez nas do połowy opróżniona, wstałem i podszedłem do Lily ze znacznie szybciej bijącym sercem.

Zmieszana moich zachowaniem, zmarszczyła lekko swoje brwi, a ja kleknąłem naprzeciwko niej na jedno kolano, wyciągając z kieszonki marynarki małe, czarne pudełeczko, które otworzyłem, pokazując pierścionek, jaki w nim się znajdował.

- Wyjdziesz za mnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz