Zbliżał się wieczór, a słońce na niebie powoli zachodziło, sprawiając, że na niebie widniały czerwono żółte smugi. Gdy wyszedłem z łazienki, ku mojemu zdziwieniu Lily nie było w naszej sypialni. Nakładając na siebie bokserki i spodnie, wyszedłem z sypialni i zacząłem szukać Lily, ale nigdzie jej nie było, aż w końcu przez otwarte drzwi od domu zobaczyłem, jak siedzi na piasku tuż przy brzegu oceanu. Wychodząc z domu, po chwili poczułem pod swoimi stopami ciepło piasku. Podchodząc do niej, usiadłem za jej plecami i przytuliłem się do nich, kładąc swoją brodę na jej ramieniu.
-Zawsze możemy tam wrócić - szepnąłem, do jej ucha po chwili całując ją w policzek.
-Wiem - odparła, odwracając się nieco w moją stronę. - Z jednej strony chcę tam wrócić, ale boję się, z drugiej strony zaś zżera mnie ciekawość.
-Co masz na myśli?
-Wciąż nie dowiedziałam się, jaki jest początek mojej historii. Zastanawiam się, jak to się stało, że do nich trafiłam. Sprzedali mnie? Wyrzucili na próg? Pytania same cisną mi się do ust, ale nie miałam odwagi, aby powiedzieć jej cokolwiek.
-Czasem dobrze o czymś nie wiedzieć.
-Może - powiedziała, wzruszając ramionami - Ale ja bym chciała wiedzieć. Wiem, że to nic nie zmieni, ale chciałam poznać prawdę przez całe życie, robiąc i zgadzając się na wszystko, abym tylko mogła być wolna i poznać swoją przeszłość, którą pamiętałam jak za mgłą - nic nie mówiąc, po chwili odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się, głaszcząc mój świeżo ogolony policzek. Jest między nami dziesięć lat różnicy, a taka dziewczyna jak ona sprawiła, że pewna cząstka mnie została przez nią uratowana.
-Chodź ze mną ślicznotko - wstałem i wciągnąłem do niej swoją dłoń, którą od razu przyjęła.
Trzymając ją za rękę, zaprowadziłem ją prosto do domu, gdzie z czarnej torby, która wciąć leżała na korytarzu, wyciągnąłem kilka kartek formatu A4 i dałem Lily.
-To są brakujące kartki z twojej teczki. I to ja wtedy kazałem wezwać policję. Kazałem cię mieć na oku, a gdy dowiedziałem się, że dzieje ci się krzywda...- na chwilę zawiesiłem głos, pamiętając jej okropne blizny na plecach - Wiem, że stoi za tym James i na samą myśl mam ochotę go...
-Nie musisz - przerwała mi, a ja patrzyłem na nią z pytającym wzrokiem, nie wiedząc, o co jej chodzi - On nie żyję - wyszeptała.
-Jak to? - spytałem, będąc w szoku.
-Zabiłam go...
Lily's POV
Powiedziałam mu to, czując, jak serce w mojej piersi zaraz wyskoczy. Nie planowałam mu tego powiedzieć, ale nie chciałam, żeby dzieliły nas żadne tajemnice, czy kłamstwa. Chciałam, żebyśmy zaczęli od nowa, wyciągając białą kartkę, zapominając o tym, co się stało. Cały czas wyobrażałam sobie nas dwoje szczęśliwych, spędzając resztę naszego życia razem.
-Dlaczego to zrobiłaś? - spytał, a ja podniosłam swoją głowę nieco do góry i spojrzałam prosto w jego oczy.
-Nie liczyło już się dla mnie nic. Nie miałam w swoim sercu ani grama nadziei. Cały czas myślałam, że to koniec, że nie będzie tak jak o tym marzyłam. James sprawiał, że czułam się jeszcze gorzej. Było mi wszystko jedno. Zrobiłam to, ponieważ nie zamierzałam spędzić reszty życia z nim. Nie zniosłabym tego dłużej - czułam, jak łzy spływają po moich policzkach, które z każdą chwilą utrudniały mi mówienie - Chciałam wrócić do naszego domu i być tam do końca moich dni. Nie wyobrażałam sobie, aby mogłoby być inaczej. Tak bardzo mi cię brakowało przez te wszystkie miesiące - czując, jak David mocno mnie do siebie przytula, jeszcze bardziej się rozpłakałam, nie mogąc się opanować.
-Wiesz - zaczął, a ja biorąc głęboki wdech i wydech otarłam swoje łzy i spojrzałam na niego - James był moim najlepszym przyjacielem - jego słowa sprawiły, że moje oczy były teraz jak pięciozłotówki - Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale tak było. Po prostu pewnego dnia bardzo go skrzywdziłem, nawet o tym nie wiedząc - z lekkim uśmiechem na ustach, patrzył prosto w moje oczy, po chwili chowając kosmyk moich włosów za ucho.
-Co się stało? - spytałam, będąc ciekawa.
-Jedna z moich dziewczyn bardzo się we mnie zakochała, jednak ja nie odwzajemniałem jej uczuć. Gdy wszystko zaszło za daleko, powiedziałem jej, że nic nigdy dla mnie nie znaczyła, że była tylko kolejną z długiej kolejki. Po roku James przyprowadził do mnie swoją dziewczynę. Przez kilka dni, zanim do mnie przyszli, nieustannie powtarzał mi, że wpadł po uszy i czuje, że to ta jedyna. Jednak gdy tylko ją zobaczyłem, wszystko się posypało. To była ona. Podobno przeze mnie miała depresję, a James jej w pewien sposób pomógł jak, i zaoferował jej wizyty u psychologa. Gdy mnie zobaczyła, wszystko do niej wróciło, mimo że była bliska tego, aby wyjść z depresji. Kilka dni później James znalazł ją w wannie z podciętymi żyłami - nie mogłam uwierzyć, że przez to James przekreślił całe lata ich przyjaźni. Nie powinien chować do niego tak głębokiej urazy.
-Obwiniał za to ciebie -stwierdziłam, na co David pokiwał twierdzącą głową.
-Zostawię cię teraz samą. Przeczytaj to w spokoju - powiedział i pocałował mnie w czoło, idąc w stronę sypialni.
Cicho wzdychając, spojrzałam na kartki, wypełnione ręcznym pismem. Wychodząc po raz kolejny z domu, usiadłam na ciepłym piasku i zaczęłam czytać, mając nadzieję, że niespodzianki w moim życiu skończą się właśnie na tym. Chciałam teraz jedynie spokoju i beztroskiego życia z Davidem.
Lily Mitchell jako sześciolatka została wyrzucona z domu przez swojego ojca. Mężczyzna nie mógł sobie poradzić z wychowaniem córki. Brał jak najwięcej nadgodzin w pracy, aby tylko się nią nie opiekować, zostawiając to swojej żonie. Pewnego dnia przez płacz dziewczynki, mężczyzna nie wytrzymał i wyrzucił ją za drzwi, nie spodziewając się tego, że dziewczynka odejdzie. Szukał jej, jak i policja, jednak nie udało się jej odnaleźć, ponieważ była już w rękach niebezpiecznego gangstera, którego po dwóch latach usiłowała zastrzelić z nieosiągniętym skutkiem...
Przestałam czytać dalej, ponieważ to mi już wystarczało, nie chciałam więcej wiedzieć. Po moich policzkach spłynęło zaledwie kilka łez, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że tak naprawdę moi rodzice nie obchodzą mnie tak bardzo, jak powinni. Nie teraz, nie po tych wszystkich sytuacjach. Minęło zbyt dużo czasu. Podjęłam dobrą decyzję, nie mówiąc mojej matce, kim jestem. To by nie miało sensu, ponieważ patrząc na nich codziennie, przypominaliby mi o tym, co mi zrobili. Byłam pewna, że nie zdołałbym im wybaczyć tego, że byłam dla nich kulą u nogi.
Dwa lata później
-Nareszcie - mruknęłam, przytulając się do klatki piersiowej Davida, który przykrył mnie kołdrą do samych ramion.
-Zmęczona po całym dniu? - spytał, głaszcząc mnie po włosach.
-Mhm - odmruknęłam, czując, jak powoli zaczynam zasypiać.
-Powinniśmy robić to częściej - stwierdził, całując mnie w czubek głowy.
-Fajnie by było, jednak nie oczekuję, że tak będzie - powiedziałam, mając zamknięte oczy.
-Jeszcze trochę kochanie - wyszeptał - potrzebuje jeszcze kilku tygodni, aby firma mogła funkcjonować tak, jak powinna - przytulił mnie do siebie, czując jego ciepły oddech na moim ramieniu.
-Wciąż nie wierzę, że to zrobiłeś. Zawsze mi powtarzałeś, że mamy wystarczającą dużo pieniędzy, aby żyć w dostatku bez pracy - firma Davida niedawno została wybudowana, a teraz miał mnóstwo papierkowej roboty, przez co nie miał czasu dla mnie.
-Nie mógłbym nic nie robić. Oszalałbym prędzej - odparł.
-Tego mi nie mówiłeś - mruknęłam, nieco się poprawiając na klatce piersiowej mojego chłopaka, który zaśmiał się, słysząc moje słowa.
-Sądzę, że Rachel i Katy pomogą ci w organizacji twojego wolnego czasu beze mnie - na moich ustach od razu pojawił się uśmiech, słysząc te dwa imiona. Rachel została uwolniona przez Richarda i jak tylko dowiedziała się, że tu mieszkam, od razu do mnie przyleciała. Było dla mnie szokiem, że Richard postąpił w ten sposób. Po prostu pewnego dnia dał jej pieniądze i potrzebne dokumenty i powiedział, że jest już wolna. Jest to dla nas dziwne, jednak obie cieszyłyśmy się, że możemy teraz spędzić ze sobą więcej czasu. Katy natomiast poznałyśmy tutaj i szybko stałyśmy się najlepszymi przyjaciółkami, które trzymają się razem.
-Masz rację, może pomogą mi znaleźć chłopaka, który będzie miał dla mnie czas - powiedziałam całkiem poważnym tonem głosu, jednak po chwili zaśmiałam się, słysząc oburzenie Davida.
-Bardzo śmieszne - mruknął pod nosem, a ja całując go w policzek, wyszeptałam mu do ucha, że bardzo go kocham i nie chcę nikogo innego.
Budząc się w środku nocy, poczułam ogromny ból tuż pod brzuchem. Mocno ściskając pościel z nasilającego się bólu, odsunęłam się od Davida i położyłam się obok, próbując wziąć głęboki wdech i wydech, aby choć trochę się uspokoić. Jednak to nic nie dało, nie mogłam nawet wstać z łóżka, a ból nie dawał o sobie zapomnieć. Nie wiedziałam co się ze mną działo, ale mimo wszystko nie chciałam budzić Davida, ponieważ wiedziałam, że musiał wcześnie rano wstać do pracy. Po kilku próbach udało mi się podnieść z łóżka, jednak po kilku krokach upadłam na podłogę z głośnym hukiem, przez co obudziłam Davida.
-Lily co się stało? - spytał przerażony, a gdy tylko zobaczył mnie na podłodze, zwijającą się z bólu na podłodze, od razu zerwał się z łóżka i podszedł do mnie.
-Nie wiem - szepnęłam - Ale strasznie mnie boli - mówienie sprawiało mi trudność, czując, jak brakuje mi siły, z każdą chwilą coraz bardziej.
-Dzwonie po pogotowie - powiedział i podszedł do szafki nocnej, biorąc z niej swój telefon. Wracając do mnie, wezwał karetkę, a ja czułam, jak moje oczy zamykają się, nie mając nad tym kontroli.
-Lily, skarbie, proszę, nie zamykaj oczu, patrz na mnie... - z każdą chwilą słyszałam go coraz gorzej, aż w końcu nie słyszałam nic, a przed moimi oczami widziałam jedynie ciemność...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz