- Powiedz mi, że mnie kochasz Davidzie — szepnęłam tuż przy jego ustach, patrząc prosto w jego oczy. Z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać, żadnych emocji co doprowadzało mnie do szaleństwa. To były najgorsze kilka sekund wyczekiwania w moim życiu, kiedy to David w końcu uśmiechnął się do mnie lekko i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, który zdecydowanie był za krótki.
- Kocham cię Lily — powiedział kiedy oderwał się ode mnie - I to wszystko jest prawdą. Kiedy patrzyłem wtedy na ciebie, płacząca nad moim grobem, sam się popłakałem, ponieważ wiedziałem, że sprawiam ci tym ogromny ból i krzywdzę tak, jak nikt inny. Chciałem tylko żebyś, nie trafiła do niego, żebyś żyła. Zrobiłem to dla ciebie. Będziesz teraz bezpieczna ze mną i sądzę, że już spłaciłaś swój dług u agenta FBI — po raz kolejny swoimi słowami sprawił, że po moich policzkach zaczęły spływać łzy, a najbardziej poruszyło moje serce dwa słowa, które wykazały jego uczucia do mnie - Nie płacz Lily — starł z moich policzków łzy i przytulając mnie do siebie, przewrócił nas oboje na bok, przykrywając nasze nagie ciała kołdrą - Miałem to zaplanowane od dnia, kiedy dowiedziałem się wszystkiego o twojej przeszłości. Kazałem cię do mnie sprowadzić, bo już nie mogłem dłużej wytrzymać bez ciebie — wyszeptał, całując mnie w czoło.
- Co zrobiłeś takiego, że teraz mogę być wolna?
- Dałem im w zamian za nas faceta, przez którego nie masz dobrych wspomnień, kiedy to byłaś małą dziewczynką. Sądzę, że to ich zadowoli.
- Myślisz, że zapomną o tobie?
- Mam taką nadzieję. Zobaczymy na dniach, jak to wszystko dalej się potoczy. Nie sądzę, żeby informacja o mojej śmierci zawitała aż tutaj.
- Chciałabym, żeby wszystko w końcu było na dobrej drodze.
- Też tego pragnę ślicznotko — pochylił się nade mną i pocałował mnie, kładąc swoje ręce na moich nagich plecach. Chcąc oddać kolejny pocałunek, niespodziewanie David odsunął się ode mnie, mając lekko zmarszczone brwi. Nic nie mówiąc, pochylił się nade mną i odsłonił kołdrę, zerkając na moje plecy. Wiedziałam, że chodziło mu o moje blizny, które musiał wyczuć pod opuszkami palców.
- To James? — na jego słowa zamknęłam na chwilę swoje oczy, przypominając sobie wszystkie dni, które były dla mnie torturą.
- Nie chcę o tym rozmawiać — mruknęłam, odwracając się na drugą stronę, plecami do Davida.
- Lily kto ci to zrobił? — nie chciałam odpowiadać na to pytanie, ponieważ wiedziałam, że zacznę płakać, a ja już miałam dość wylewania łez smutku - Powiedz mi, proszę — przybliżył się do mnie i pocałował mnie w odkryte ramię, przytulając moje ciało do siebie.
- A jakie to ma teraz znaczenie? Jeśli ci powiem to i tak niczego nie zmieni — i pomyśleć, że jeszcze niedawno uprawialiśmy cudowny seks, po którym David wyznał mi miłość.
- Przepraszam, ale martwię się o ciebie Lily — szepnął do mojego ucha, po chwili opierając swoją brodę na moim ramieniu.
- W porządku — odwróciłam się w jego stronę i pocałowałam go, po czym wtuliłam się w jego klatkę piersiową - I co my będziemy robić przez resztę nocy? — spytałam, doskonale wiedząc, że teraz za nic w świecie nie zaśniemy, po całodziennych igraszkach, po których spaliśmy jak dzieci.
- Zaraz znajdę nam zajęcie — z uśmiechem na twarzy spojrzał na mnie, po chwili całując moje usta.
- Davidzie — zaśmiałam się krótko, kiedy to przeniósł swoje usta na moją szyję, przy okazji łaskocząc mnie swoim zarostem.
- Ogolę się, obiecuje, ale teraz muszę zając się pewną kobietą, za którą bardzo tęskniłem — wyszeptał, do mojego ucha, po czym na nowo złączył nasz usta w namiętnym pocałunku.
Odwzajemniłam pieszczotę i przesunęłam dłońmi wzdłuż jego pleców. Jedną położyłam mu na kark, pod jedwabistymi włosami, drugą złapałam go za przedramię i przyciągnęłam do siebie, jeszcze bardziej. Wtuliłam się w niego mocno i przeszył mnie dreszcz pożądania. Od stóp do głów. Objęły nade mną władzę tęsknota i żądza, której nie zdołałam zaspokoić kilkanaście minut temu. Chciałam czuć Davida pod sobą, nad sobą i w sobie jednocześnie. Pragnęłam się z nim połączyć i czuć, jak wypełnia moje ciało. Chciałam wtulać się w niego i być tuloną przez całą wieczność.
Z moich ust wydostał się pomruk rozkoszy, gdy jego dłonie odnalazły moje piersi i zaczęły je pieścić. David przygniótł mnie swoim ciałem, a jego dłonie i usta stawały się coraz bardziej łapczywe. Drżałam i wiłam się pod nim niecierpliwie, po chwili czując, jak jego usta odnalazły drogę do mojego stwardniałego sutka. Na tę pieszczotę zareagowałam cichym pomrukiem i podniosłam swoją głowę nieco do góry, głodna kolejnych pocałunków.
Targała mną silna i niepohamowana żądza. To już nie była gra wstępna. Miałam wrażenie, jakby nasze rozstanie się trwało wieczność. Tłumione pożądanie bezlitośnie domagało się spełnienia. Rozpalało moje wnętrze silnym i nieokiełznanym płonieniem. Nasze pocałunki stały się niemal szorstkie, zachłanne. Przesuwałam paznokcie wzdłuż jego pleców, jego dłonie błądziły zaś po moim ciele. Gdy wsunął jedną między moje uda, wygięłam swoje ciało w łuk.
- Potrzebuje cię — jęknęłam, lecz nie była to prośba, a rozkaz, który wzmocniłam jeszcze, chwytając dłonią za jego sterczącą już męskość.
Zareagował od razu, dzięki czemu byłam niemal pewna, że czuję w tej chwili to samo co ja. Ukląkł między moimi nogami, nachylił się nade mną i wsunąwszy jedną dłoń pod moje pośladki, uniósł mnie odrobinę i wszedł gwałtownie, a ja zaplotłam nogi wokół jego bioder.
Poczucie ulgi, że oto wreszcie go w sobie miałam, było tak obezwładniające, że z moich ust wydostał się jęk zadowolenia. Moje ciało witało go całym sobą, a David wzdychał i mruczał mi do ucha. Z początku poruszał się nieśpiesznie, lecz wkrótce bez reszty pochłonęła nas namiętność. Bez opamiętania pędziliśmy ku rozkoszy. Czułam, że David czeka, aż dojdę pierwsza, lecz gdy tylko krzyknęłam i zacisnęłam się wokół niego mocniej, jęknął przez zaciśnięte zęby i dołączył do ekstazy. Chwilę później opadł, na moje nagie ciało, oddychając równie ciężko, jak ja.
Poruszył się pierwszy. Roześmiany i zdyszany odwrócił się na łóżku tak, że znalazł się pod spodem. Spoczywałam na nim rozciągnięta, rozluźniona i bezwładna jak szmaciana lalka.
- Och, to było... — westchnął ochryple. Nie musiał kończyć myśli.
- Mhm... — zamruczałam i uśmiechnęłam się do niego leniwie - Masz ochotę na powtórkę? — Zachichotał i przytulił mnie do siebie.
- Musisz mi wybaczyć, ale porządnie mnie wymęczyłaś — powiedział, zaczynając kreślić niewidzialne wzorki na moich plecach z uśmiechem na twarzy.
- Naprawdę? — spytałam, jakby nie dowierzając, że zdołałam go wymęczyć.
- Mhm —zamruczał, przyciągając mnie do siebie - Kocham cię — szepnął tuż przy moich ustach, patrząc prosto w moje oczy.
- Też cię kocham Davidzie, nawet nie wiesz, jak bardzo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz