- David. Ty żyjesz — szepnęłam, będąc w szoku.
- Tak, żyję. Przepraszam cię, ale chciałem cię chronić, ty już za wiele wycierpiałaś. Nie mogłem oddać cię w ręce faceta, dla którego żebrałaś — powiedział, podchodząc do mnie.
- Mogłeś, chociaż zostawić jakiś znak, list, cokolwiek, żebym nie musiała wylewać hektolitrów łez! — niemal, że krzyknęłam, czując jak po moich policzkach, zaczynają spływać łzy.
- Nie mogłem, to byłoby zbyt ryzykowne — czując jego dłoń na moim policzku, podniosłam swoją głowę nieco do góry - On cię szukał i szukał, nie dawał za wygraną. Robił wszystko, aby cię dopaść i najzwyczajniej w świecie zabić. Chciał się zemścić za to, jak go potraktowałaś. W momencie, kiedy byłaś dla niego już na wyciągnięcie ręki, zaproponowałem mu, że zrobię dla niego wszystko, pod warunkiem, że da ci spokój. Zgodził się od razu, gdy dowiedział się, że w grę wchodzi duża ilość pieniędzy. Stworzyłem dla niego broń, a on sprzedał ją innym krajom za trzy razy większą cenę. Nasza umowa nie do końca była fair. On miał tylko dać ci spokój, a ja oprócz stworzenia dla niego broni miałem upozorować własną śmierć. Oczywiście, zgodziłem się, ponieważ gdybym tego nie zrobił, nasza umowa straciłaby na ważności. Oddałem ci cały dorobek mojego życia, żebyś miała jakąś przyszłość beze mnie. Zrobiłem to wszystko z myślą, że to będzie najlepsze, co mógłbym zrobić w swoim życiu. Naprawić to, co we mnie zepsute — jego słowa lały miód na moje serce, dając mi nadzieję, że moja przygoda z tym mężczyzną może mieć szczęśliwe zakończenie. Miałam mieszane uczucia, nie wiedząc, co mam mu tak naprawdę powiedzieć. Chciałam na niego nawrzeszczeć, za to, co zrobił, a z drugiej strony chciałam paść przed nim na kolana, dziękując mu do końca moich dni, za to, co dla mnie zrobił. Dla takiego zera jak ja.
Gdy tak patrzył się na mnie z poważnym wyrazem twarzy, po moich policzkach spływały łzy, odkąd poczułam ciepło jego dłoni, na moich policzkach. Otwierając lekko swoje wargi, by coś powiedzieć, nagle usłyszałam dźwięk nadjeżdżających samochodów. Kierując swój wzrok na ogromne okno, podbiegłam do szyby, widząc całą chmarę agentów FBI. Czując dłonie Davida na moich ramionach, gwałtownie odwróciłam się w jego stronę z szybko bijącym sercem.
- Davidzie, musisz uciekać — mój głos drżał ze strachu, a jego zszokowany wyraz twarzy, sprawiał, że czułam się nic niewarta, brudna od moich kłamstw - Byłam tylko przynętą, musisz uciekać, bo inaczej cię zabiją. Chłopak, który mnie dla ciebie szukał, współpracuje z FBI, to wszystko było ukartowane od samego początku, od dnia, w którym odbyła się licytacja. Miliard dolarów to nie była największa kwota za moje ciało, miałam tylko cię wsypać za twoje przestępstwa — mówiłam najszybciej, jak potrafiłam, czując jak niewidzialna gula, pojawia się w moim gardle. Jego wzrok skierowany w moją stronę mówił sam za siebie - Przepraszam. To była cena za moją wolność — wyszeptałam, ścierając dłonią z policzków kolejną porcję łez.
- Ile mamy czasu? — spytał, a ja spojrzałam na niego zszokowana.
- Nie wiem. Miałam dać im go jak najwięcej — odparłam, płaczliwym głosem.
Nic więcej nie mówiąc, podszedł do małego sejfu wbudowanego w ścianę i wciskając odpowiednie liczby, otworzył go, wyciągając jakąś teczkę i położył ją na swoim biurku. Pisząc parę słów na małej karteczce, położył ją na teczce, a mnie wziął za rękę, ciągnąc w stronę drzwi, zaczynając biec ile sił w nogach, gdy tylko przekroczyliśmy ich próg. Nie wiedziałam, gdzie planuje mnie zabrać, ale nie zaprzątałam sobie teraz tym głowy, tylko starałam się dorównać mu tempa.
Biegnąc przez różne korytarze i pokoje, po pewnym czasie znaleźliśmy się na zewnątrz, gdzie stał samochód. Szybko do niego wsiadając, David czym prędzej odpalił silnik i ruszył w stronę żwirowej drogi przechodzącą przez las. Gdy tylko ją przejechaliśmy, znaleźliśmy się na drodze asfaltowej.
- Nie wiem, co planujesz, ale możemy pojechać do twojego domu? — spytałam, odwracając głowę w jego stronę.
- Tak — odpowiedział, skupiając się na prowadzeniu.
Przez całą drogę, żadne z nas nie poruszyło spraw, o których zapewne oboje myśleliśmy. Jednak to nie była pora i czas na takie rozmowy. Wiedziałam, że gdy tylko oboje odetchniemy, na pewno będzie mnie czekała poważna rozmowa, dotycząca nas obojga. Miałam tylko nadzieję, że skończy się ona tak, jak pragnęłam, od chwili kiedy zobaczyłam Davida żywego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz