czwartek, 2 sierpnia 2018

Rozdział 10 Cz.3 (Kochaj i nie udawaj)

- To o czym chciałaś ze mną porozmawiać? — spytałam, biorąc łyka drinka, którego dostałam od barmana.

- To ty zabiłaś Jamesa? —spytała, a ja o mało nie zadławiłam się napojem.

Spojrzałam się na nią z wielkimi oczami, mając nadzieję, że żartuje, lecz w jej oczach widziałam smutek i wściekłość. Patrzyła się na mnie z mrożącym krew w żyłach spojrzeniem, a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć bądź zrobić. Rachel nie powiedziałaby czegoś takiego dla żartów, więc musiał jej ktoś o tym powiedzieć, a ja powinnam powiedzieć jej prawdę. Chwyciłam ją za rękę i zaciągnęłam kilka kroków od baru.

- Tak — szepnęłam, drżącym głosem, cały czas wpatrując się w jej twarz - Zrobiłam to, ponieważ to był moim zdaniem jedyny sposób, aby się od niego uwolnić. Gdyby żył, a mi udałoby się uciec, on i tak by mnie znalazł, albo zrobiłby coś gorszego niż zemsta na Davidzie. On był złym człowiekiem Rachel. Skrzywdził mnie i ciebie również. Tak jest lepiej — nie uważałam, że powinnam być mi wdzięczna, ale powinna mnie zrozumieć i przejrzeć na oczy. Rozumiałam jej złość i smutek, jednak

- Tak jest lepiej?! — krzyknęła - Dla kogo?! Dla ciebie?! — wrzasnęła, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Cierpiała, bo zakochała się w złym człowieku. Tak, jak i ja, z tym, że David to całkiem inna historia.

- Dla nas Rachel i dla innych kobiet, które mogły wpaść w jego ręce — odpowiedziałam w miarę opanowanym tonem głosu, widząc jak jej policzki są całe mokre od łez.

- Jak mogłaś mi to zrobić, po tym co razem przeszłyśmy? — spytała, płaczliwym tonem głosu, wycierając w między czasie, wierzchem dłoni swoje policzki - Zakochałam się w nim to fakt, dlatego jestem na ciebie wściekła i jednocześnie cię rozumiem. Wiem co James przeszedł i chciałam mu pomóc. Sądziłam, że zdołam sprawić, aby pokochał mnie tak, jak ja jego. Byłam przekonana, że to właśnie sprawi, że stanie się taki, jak kiedyś, ale zanim cokolwiek zrobiłam, pojawiłaś się ty. I wszystko, cały mój plan, poszedł do kosza, kiedy wyrzucił mnie z mieszkania — z bezsilności, usiadła na piasku i schowała swoją twarz w dłonie, cicho łkając.

Niewiele myśląc, usiadłam na zimnym piasku tuż obok przyjaciółki i mocno ją do siebie przytuliłam. Ku mojemu zdziwieniu, mocno się do mnie wtuliła, nie przestając cicho płakać. Głaskałam ją po plecach jedną ręką, a drugą po głowie, chcąc w ten sposób sprawić, aby choć trochę się uspokoiła. Była rozdarta, nie mogąc się pogodzić z faktem, który był dla niej dość niewygodny, będący równocześnie czymś co sama uważała za słuszne. Było jej ciężko kiedy trafiła z powrotem do Richarda, ale znacznie gorzej się poczuła, dowiadując się, że James nie żyję.

- Przepraszam — szepnęłam, opierając swoją brodę o jej czubek głowy.

- Nie przepraszaj mnie — odparła, odsuwając się nieco ode mnie - Powinnam ci podziękować — przyznała, na co obie uśmiechnęłyśmy się w tym samym momencie.

- Chodź — powiedziałam i wstałam wyciągając w stronę Rachel, swoją dłoń - Myślę, że mocny drink dobrze ci zrobi — pokiwała twierdząco głowa, zgadzając się ze mną i chwyciła moją dłoń, aby po chwili móc wstać z piasku.

Poszliśmy z powrotem do baru i usiadłyśmy na swoich wcześniejszych miejscach. Wzięłyśmy swoje drinki i stukając się nimi obie wzięłyśmy spore łyki, które sprawiły, że na naszych twarzach pojawiły się grymasy.

- Kiedyś musiałyśmy pić codziennie dla tych nudziarzy w garniturach — powiedziała Rachel, przyglądając się przezroczystej szklance.

- Wyszłyśmy z wprawy — stwierdziłam, biorąc ostatniego łyka napoju - Ty otworzyłaś swoją własną restaurację i idzie ci całkiem nieźle, a ja ożeniłam się ze swoim niegdyś koszmarem i urodziłam dziecko — powiedziałam, prosząc barmana o kolejkę.

- James tak naprawdę był cały czas czymś zajęty, a ja za dużo naoglądałam się tych kulinarnych gówien — powiedziała po chwili głośno się śmiejąc, a jej dobry humor udzielił się i mnie - A co u ciebie i Davida? Tworzycie w końcu szczęśliwą rodzinę z Rose — na jej słowa, mój uśmiech zniknął z mojej twarzy i wypiłam dwa kieliszki wódki naraz.

- Przestań, znasz prawdę v powiedziałam, krzywiąc się, gdy poczułam nieprzyjemne pieczenie w przełyku.

- Powiesz mu kiedyś? — spytała.

- Na razie, nie mam takiego zamiaru — odpowiedziałam, będąc szczera z moją przyjaciółką.

- Ale wiesz, że prędzej, czy później, będziesz musiała powiedzieć mu prawdę? — jej pytania z każdą mijającą chwilą, dobijały mnie coraz bardziej - Richard nie usiedzi na miejscu - wkurzało mnie to, że miała rację.

Na jej słowa jedynie głośno westchnęłam i opróżniłam kolejny kieliszek z przezroczystą cieczą. Po chwili rozmowa przeszła na znacznie przyjemniejszy temat, za co byłam jej wdzięczna. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się z każdym kieliszkiem coraz głośniej i częściej. Potrzebowałam tego, bez dwóch zdań. Po prostu upić się z kimś kto mnie w pełni rozumie i miał tak samo przesrane w życiu, jak ja. Tylko jej mogłam się wygadać, aby poczuć się lepiej i nie dusić tego w sobie. Davidowi nie mogłam się wyżalić.

Kiedy czułam, jak kręci mi się w głowie od wypitego alkoholu, a na zegarku w moim telefonie widniała pierwsza w nocy, pożegnałam się z Rachel i poszłam w kierunku domu. Gdy weszłam do środka, dziękowałam Bogu, że jakimś sposobem udało mi się dojść do domu w jednym kawałku. Ściągnęłam buty i rzuciłam je na podłogę, co nie było dobrym pomysłem, ponieważ po pomieszczeniu rozniósł się głośny huk. Zacisnęłam mocno oczy, jednak po chwili odetchnęłam z ulgą, kiedy nie usłyszałam płaczu Rose.

Wchodząc do sypialni na bosaka, przywitały mnie egipskie ciemności, przez co przeklęłam cicho pod nosem. W momencie kiedy chciałam spróbować postawić pierwszy krok, głośno jęknęłam zamykając swoje oczy, ponieważ światło w sypialni nagle rozbłysło. Mrugając kilka razy, po chwili mój wzrok przyzwyczaił się do rażącego światła.

- Chyba to ja powinienem wracać w środku nocy do domu, będąc pod wpływem alkoholu — słysząc głos Davida, a po chwili jego śmiech, odwróciłam się za siebie, widząc mojego męża z uśmiechem na twarzy i w samej bieliźnie.

Przegryzając swoją dolną wargę przez ciało Davida, wzruszyłam niewinnie ramionami i uśmiechnęłam się do niego najładniej, jak umiałam. Przewracając oczami na moje zachowanie, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce i posadził na brzegu łóżka, pomagając mi się rozebrać. Kiedy ściągał ze mnie spodnie i bluzkę, uważnie obserwowałam jego poczynania, czując przyjemny ucisk, tuż pod moim brzuchem przez jego dłonie na mojej skórze.

- Jesteś na mnie zły? — spytałam, kiedy skończył mnie rozbierać i oplotłam swoje dłonie wokół jego szyi.

- Nigdy bym nie był — odpowiedział i gdy już chciał się ode mnie odsunąć, pociągnęłam go mocno do siebie, dzięki czemu nakrył mnie swoim ciałem. Korzystając z tego, że nasze twarze dzieliły milimetry, wpiłam się zachłannie w jego usta. Miałam nadzieję, że odda mój pocałunek, ale tego nie zrobił.

- Jesteś pijana — powiedział, tuż przy moich ustach, a jego ciepły oddech sprawił, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

- Owszem jestem, ale też jestem cholernie podniecona — odpowiedziała, na nowo łącząc nasze usta.

Ty razem oddał mój pocałunek, przez co uśmiechnęłam się, przenosząc swoje dłonie na jego plecy. Poczułam, jak łapię mnie za uda, po których zaczął wodzić dłonią, sprawiając mi tym olbrzymią przyjemność. Wplątałam swoją dłoń w jego włosy i przyciągnęłam mocniej do siebie, obejmując go nogami w pasie. David wepchnął swój język do moich ust, zmuszając i mój język do erotycznego tańca. Zszedł pocałunkami na moją szyję, objęłam go mocno, odchylając się i wzdychając z rozkoszy.

Po chwili oderwał się ode mnie na chwilę, zrzucając niemal brutalnie z mojego ciała czerwoną bieliznę, a ja nie pozostając mu dłużna ściągnęłam z niego bokserki, chcąc, aby był już we mnie. Pociągnął mnie do siebie, a nasze nagie ciała przyległy do siebie w uścisku. Trzymał mnie mocno, całując namiętnie moje usta. Jęknęła, kiedy zszedł ustami na moje piersi, po czym bez żadnego protestu rozszerzył moje uda i wszedł we mnie dość brutalnie. Jęknęłam głośno, drgając z przyjemności. Musnął przelotnie moje wargi, po czym przyspieszył swoje ruchy, opierając dłonie po obu stronach mojej twarzy.

Głośno jęcząc, wbiłam swoje paznokcie w skórę Davida, wiedząc, że cholernie go to podniecało, mimo, że na pewno będzie na mnie za to nieco łzy. Przyspieszył jeszcze bardziej, kiedy poprosiłam go o to, szepcząc mu to prosto do ucha. Nie zatrzymując się, zacisnął wargi, wzdychając głucho, a ja krzyknęłam głośno, wyginając swoje ciało w lekki łuk. Obydwoje uzyskaliśmy swój finał. Dyszałam głośno, zaciskając dłoń na ramieniu Davida, który przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy. Poruszyłam się niespokojnie, kiedy ze mnie wyszedł. Nie chciałam, aby kończył. Chciałam się z nim kochać dalej, dłużej. Wiedziałam, że moje fantazje nie zostaną spełnione, kiedy przykrył nas kołdrą.

- Dobranoc kochanie — powiedział, po czym pocałował mnie w czoło.

- Dobranoc — odpowiedziałam i mocno wtuliłam się w nagie ciało mojego męża, zasypiając z szybkością światła.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz