piątek, 13 lipca 2018

Rozdział 9 (kochaj i nie udawaj)

Butelka czerwonego wina już dawno była pusta, a na talerzach nie zostało ani śladu po daniu, jakie przygotował dla nas kucharz. Wokół nas panowała cisza, a jedyne światło dawały porozstawiane wszędzie świeczki oraz księżyc, który był tej nocy widoczny w całej swej okazałości. To była jedyna niesamowita noc w moim życiu.

W pewnym momencie mój Pan poprosił mnie od tańca, na co zgodziłam się niemal od razu, uśmiechając się od ucha do ucha. Nie grała żadna muzyka, jednak my przytuleni kołysaliśmy się delikatnie, nie przejmując się dosłownie niczym. Jednak tylko ja miałam takie odczucie i miałam nadzieję, że mój Pan miał takie samo jak ja.

Wyswobadzając swoją rękę z uścisku Pana, przystanęłam na chwilę, po czym wtuliłam się w klatkę piersiową Pana, ponownie zaczynając ruszać się w rytm muzyki, jaka rozbrzmiewała w naszych umysłach.

- Dziękuje — wyszeptałam i na chwilę przymknęłam powieki, czując się w tej chwili naprawdę niesamowicie. Tak jakbym coś znaczyła i była coś warta.

- Nie musisz mi dziękować — odparł i tym razem to on zaprzestał poruszanie się, by móc wziąć moją twarz w swoje dłonie - To twój dzień — dodał i delikatnie musnął moje usta.

- Skoro to mój dzień mogę cię o coś prosić Panie? — spytałam, patrząc prosto w jego oczy.

- O co tylko zechcesz — odpowiedział, uśmiechając się do mnie delikatnie.

Swoje dłonie przeniosłam na kark Pana i przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej by po chwili stanąć na palcach i wyszeptać pewne słowa prosto do jego ucha. Spodobały mu się. I to bardzo. Gdy tylko je usłyszał, uśmiechnął się do mnie lubieżnie i pocałował krótko w usta. Nie musiałam długo czekać na spełnienie mojego życzenia.

Po kilku minutach znaleźliśmy się w hotelu, kierując się od razu w stronę naszej wynajętej wilii. Gdy tylko przekroczyliśmy jej próg, mój Pan nie chciał tracić już ani sekundy dłużej. Zachłannie wpijając się moje usta, przygwoździł mnie do jednej ze ścian, nie odrywając się ode mnie, nawet na chwilę.

Całował moje usta, szyję, mój obojczyk, a nawet moje piersi, doprowadzając mnie tym do szaleństwa.

W pewnym momencie zerwał ze mnie sukienkę, przez co zostałam w samej bieliźnie. Jednak i ona długo nie spoczywała na moim ciele. Dołączyła do mojej sukienki tuż obok moich stóp.

Stałam całkowicie naga, przed moim Panem, a on podziwiał każdy zakamarek mojego ciała, jakbym była idealną rzeźbą w muzeum.

- Nie — powiedział, głośno oddychając - To nie może tak się szybko skończyć — mruknął pod nosem jakby sam do siebie, po czym wziął mnie na ręce i zniósł prosto do naszej tymczasowej sypialni.

Tam położył mnie na łóżku, a sam stanął naprzeciwko mnie tuż obok łóżka. Patrząc prosto w moje oczy, zaczął powoli się rozbierać, zaczynając od swojej marynarki.

- Co chcesz, żebym z tobą zrobił? — spytał swoim zachrypniętym głosem, odpinając ostanie guziki koszuli.

- Wszystko, co tylko chcesz — odpowiedziałam, z uśmiechem stwierdzając, że podoba mi się to, co właśnie widzę.

- Wszystko? — zapytał jakby z niedowierzaniem.

- Wszystko — potwierdziłam i podniosłam się do pozycji siedzącej, by złapać za jego pasek od spodni, a następnie pociągnąć mojego Pana prosto na mnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz