piątek, 13 lipca 2018

Rozdział 8 (kochaj i nie udawaj)

Wszystko stało się tak, jak sobie to wyobrażałam. Wspaniały lot prywatnym samolotem i ten luksusowy hotel, gdzie mój Pan wynajął ogromną willę, w której na równie dużym łóżku leżałam całkiem naga, chcąc zrobić niespodziankę Panu, gdy tylko wyjdzie z łazienki. Po jakiś dziesięciu minutach wyszedł z łazienki w samym ręczniku, a jego wzrok od razu powędrował na moje nagie ciało. Patrząc prosto w jego oczy, uśmiechnęłam się niewinnie i wsadziłam sobie koniuszek palca do buzi, delikatnie go oblizując.

Na ten gest mój Pan niczym zwierzę położył się na mnie okrakiem i od razu zachłannie wpił się w moje usta. Nie zwlekając ani sekundy od razu oddałam pocałunek, kładąc swoje dłonie na jego dużych i umięśnionych plecach. Gdy tylko nasze języki rozpoczęły walkę o dominacje, zarzuciłam sobie jedną nogę na biodra pana i obróciłam nas tak, że to teraz ja byłam na górze.

- Niegrzeczna dziewczynka — wysapał między pocałunkami, na co jedynie uśmiechnęłam się, nie odrywając się od jego pełnych ust. Jednak po chwili zrobił to mój Pan, na co mruknęłam niezadowolona - Dosyć tego dobrego — powiedział i delikatnie zrzucił mnie z siebie - W łazience przygotowałem coś dla ciebie. Bądź gotowa za piętnaście minut — dodał i wstał z łóżka, kierując się w stronę garderoby.

Będąc posłuszna mojemu Panu, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, gdzie czekała na mnie czarna, krótka sukienka na grubych ramiączkach z dużym dekoltem. Zadowolona z prezentu od mojego Pana, weszłam pod prysznic i szybko się umyłam.

Gdy sukienka idealnie przylegała do mojego ciała, a wysuszone już włosy opadały na moje ramiona, wyszłam z łazienki, do salonu, gdzie mój Pan miał na sobie swój garnitur tym razem bez krawata. Podeszłam do niego i złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek, przez co uśmiechnął się do mnie, ukazując rząd śnieżnobiałych zębów.

- Dzisiaj jest twój dzień — wyszeptał tuż przy moich ustach i złapał mnie za rękę, prowadząc w stronę wyjścia. Gdy zjechaliśmy windą na sam dół, wyszliśmy z hotelu, dając się prowadzić swojemu Panu w tylko mu znanym kierunku. Mimo wszystko byłam strasznie ciekawa tego, gdzie chcę mnie teraz zabrać.

Po kilku minutach znaleźliśmy się na plaży, gdzie na drewnianym podeście znajdował się nakryty stolik dla dwóch osób, a wszystko to oświetlone było jedynie świecami, które znajdowały się niemal wszędzie. Jak na dżentelmena przystało, odsunął jedno z dwóch krzeseł, pozwalając mi usiąść, sam po chwili zajmując drugie po przeciwnej stronie.

Jedzenie, jakie zostało przygotowane przez zapewne najlepszego kucharza świata, było wyśmienite i wręcz rozpływało się w ustach. Natomiast czerwone wino, jakie mój Pan nalał mi do kieliszka, źle wpłynęło na mój organizm. Odkąd pamiętam, nie piłam alkoholu, więc wystarczyła jedynie lampka, aby zaczęło szumieć mi w głowie.

- Mam coś dla ciebie — powiedział mój pan i wyciągnął z kieszeni marynarki jakiś biały papier owinięty kolorową wstążką, który okazał się zwykłą kopertą - Wszystkiego najlepszego — złożył mi życzenia i dał mi ową kopertę.

- Dziękuje — podziękowałam i uśmiechnęłam się do mężczyzny. Gdy już chciałam zobaczyć, co znajduje się w środku, poczułam dłonie Pana na swoich, na co od razu podniosłam głowę do góry, patrząc na niego z pytającą miną.

- Otwórz to dopiero jutro, dobrze? — w odpowiedzi jedynie pokiwałam głową i schowałam kopertę do torebki.

Nie chciałam, żeby to tak wszystko się skończyło, ale co mogłam zrobić? Nie mogłam się sprzeciwić, a w dodatku skąd mogłam wiedzieć co, znajduję się w środku?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz