Kilka tygodni później...
Wspominając tę cudowną chwilę, kiedy to mój Pan, całował mnie namiętnie, podczas gdy na niebie pojawiało się mnóstwo kolorowych świateł, siedziałam na kanapie w salonie, wpatrując się w palący się kominek. Co chwilę zanurzałam swoje wargi w gorącej czekoladzie, chcąc, aby mój Pan w końcu wrócił do domu. Od tamtego dnia, wszystkie noce spędzałam w swoim pokoju. Nie dotykał mnie, nie całował, a mi z każdym dalszym dniem brakowało jego dotyku coraz to bardziej. Moje ciało, wręcz płonęło, pragnąc jego ciepła i odrobiny uwagi. Martwiło mnie to, że gdy wracał z pracy, zachowywał się tak dziwnie. Był zamyślony, smutny i nie wyglądał zbyt dobrze, domyślając się, że jest to efekt długich godzin spędzonych w firmie. Z drugiej strony mogłabym być w cholernym błędzie.
Słysząc, dźwięk otwieranych drzwi, moje serce na chwilę zaczęło szybciej bić. Odstawiając kubek na szklany stolik, szybkim krokiem poszłam w kierunku korytarza, gdzie powinien być mój Pan. Stał do mnie tyłem i nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności, a mi przeszło przez myśl, aby to wykorzystać. Widząc jego idealne ciało odziane w czarny płaszcz, śledziłam każdy jego ruch, przegryzając swoją dolną wargę. Nie mogłam i nie chciałam dłużej czekać.
Podeszłam do niego i gdy położyłam swoją dłoń na jego ramieniu, odwrócił się w moim kierunku, a ja nie pozwalając mu nawet wypowiedzieć choćby słowa, wpiłam się zachłannie w jego pełne wargi, cicho wzdychając z ulgi. Na jego ustach składałam pocałunek za pocałunkiem, czując się jakbym, nie piła niczego od tygodni, a on dawał mi moją upragnioną wodę.
Zarzucając swoje dłonie na jego kark, przybliżyłam się do jego ciała jeszcze bliżej, a mi wciąż było mało. W pewnym momencie, poczułam, jak mocno łapie mnie za pośladki i podnosi do góry, by po chwili móc przycisnąć mnie mocno do ściany. To on teraz miał nade mną władzę i to on teraz całował mnie bez opamiętania. Całował moje usta, szyję i mój dekolt co jakiś czas wracając do moich ust. Z mojego gardła co chwilę wydostawały się głośne jęki, nie mogąc w żaden sposób choć trochę się opanować.
- Panie — szepnęłam głośno, czując, jak moje serce wali, jak oszalałe - Proszę — powiedziałam, przymykając swoje oczy w momencie, kiedy jego ręce znalazły się pod moją koszulą, jaką miałam na sobie. Jego palce szybko odnalazły drogę do mojej kobiecości, która wręcz błagała o odrobinę jego uwagi, masując ją przez materiał mojej bielizny. Ściskając mocniej swoje nogi wokół jego bioder, pragnęłam, aby jego palce znalazły się we mnie.
- Zaraz się tobą zajmę, ślicznotko — szepnął do mojego ucha, będąc tak samo mocno podniecony co ja - Twoje jęki doprowadzają mnie do szaleństwa — odparł i biorąc jedną moją rękę w swoją, położył ją na swoje krocze, a ja mogłam poczuć, jak bardzo moje jęki na niego działają. Korzystając z okazji, zaczęłam rozpinać jego spodnie, chcąc go w końcu poczuć. Odkąd pierwsza pocałowałam mojego Pana, minęło dopiero kilka chwil, jednak ja już pragnęłam, aby po prostu zaczął mnie pieprzyć najmocniej, jak potrafił.
Gdy sprawnie rozprawiłam się z jego spodniami i bokserkami, mój Pan jednym ruchem, zdarł ze mnie moje koronkowe majtki, na co nabrałam głośno powietrza, nie mogąc się już doczekać. Nim się obejrzałam, wszedł we mnie mocno i gwałtownie, wypełniając mnie całą, a z moich ust wydostał się kolejny głośny jęk. Gdy trzymał mnie za mój tyłek, abym mogła się utrzymać, ja po raz kolejny zarzuciłam swoje dłonie na jego ramiona, czując jak szybko i stanowczo się we mnie porusza. Nie bawił się ze mną, nie oszczędzał. Po prosto pieprzył mnie najszybciej, jak potrafił, spełniając tym sposobem wszystkie moje pragnienia...
Przytulając się do ramienia mojego Pana, patrzyłam prosto w jego oczy, uśmiechając się przy tym szeroko. On nie pozostawał mi dłużny i też uśmiechał się do mnie, opuszką palca delikatnie dotykając mojej twarzy. Po cudownym seksie na korytarzu, o jakim marzyłam od dłuższego czasu, oboje poszliśmy do naszej sypialni, gdzie ściągając z siebie resztę swoich ubrań, nadzy położyliśmy się do łóżka.
Wyciągając swoją rękę, spod białej kołdry, położyłam ją na jego lekko zarośniętym policzku i lekko pochylając się nad jego ciałem, złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Odsuwając się od niego po krótkiej chwili, oparłam swoje czoło o jego, czując się, jakbym była w raju. Wiedziałam, że w późniejszym czasie będę żałowałam, że tak się zachowuję, jednak miałam teraz to w gdzieś. Liczyła się tylko ta chwila. Ja i on. Razem. Już na zawsze. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam, myśląc, że będzie już tak zawsze...
Budząc się rano, pierwsze co zobaczyłam to puste miejsce obok mnie. Byłam nieco zawiedziona, jednak to wydawało się leprze, niż spędzenie kolejnej nocy, bez mojego Pana u mego boku. Biorąc prysznic i ubierając się w wygodne ubrania, zeszłam na dół, gdzie czekało na mnie śniadanie. Biorąc kolejnego kęsa, pysznych rogalików, zastanawiałam się nad tym, jak spędzę kolejny dzień sama, bez niego.
Czasem udawało mi się spędzić choć trochę czasu z Rogerem i na moje szczęście i tym razem tak było. Nie miał dzisiaj dużo obowiązków, więc resztę wolnego czasu poświęcił mi, za co byłam mu wdzięczna. Dzięki niemu miałam, chociaż do kogo się odezwać, porozmawiać, a czasem nawet pośmiać się z różnych rzeczy.
- Wiesz, że nie powinnaś mi wtedy tego mówić? — spytał, a ja słysząc jego głos, oderwałam wzrok od ogromnych okien, zza których widać było ogród, cały pokryty śniegiem. Byłam niemal pewna, że coś jest nie tak.
- Czego? — Spytałam, marszcząc brwi, jednak widząc jego wzrok, jakim mnie obdarzył, od razu domyśliłam się, o co mu chodzi - Tak to prawda. To nie było mądre, aby mówić ci, kim tak naprawdę jestem — powiedziałam, wciąż na niego patrząc.
- Nie martw się. Zatrzymam to dla siebie— odpowiedział, a mi kamień spadł serca, głośno wypuszczając powietrze z ust. Ulżyło mi. Mój pan nie byłby zadowolony, mimo że ufa swoim pracownikom i każdy z nich nie bez powodu u niego pracuję.
- A może nie zatrzymam — zażartował, mówiąc to jakby do siebie. Musiał widzieć moje wyraźne rozluźnienie i postanowił się jeszcze ze mną podroczyć. Na jego słowa uderzyłam go poduszką, słysząc po chwili jego śmiech, a ja po chwili dołączyłam do niego.
Wielkimi krokami zbliżała się godzina dwudziesta druga, a ja będąc naprawdę zmęczona, postanowiłam nie czekać na mojego Pana, tylko się położyć. Sen jednak, jak na złość nie chciał przychodzić. Zamiast smacznie spać, kręciłam się na całym łóżku, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji do spania. Nieco zirytowana, zapaliłam lampkę stojącą na nocnej szafce i na małym zegarku ujrzałam godzinę pierwszą w nocy.
Cicho wzdychając, podniosłam się z łóżka i wyszłam z sypialni, od razu schodząc na dół, gdzie miałam nadzieję spotkać mojego Pana. Znajdując go w salonie pośród różnych dokumentów i z laptopem na kolanach, uśmiechnęłam się i podeszłam do niego, obejmując go zza kanapy, na której siedział.
- Nie możesz spać? — spytał, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
- Nie — odpowiedziałam tuż przy jego uchu - Pójdziesz spać ze mną? Nie mogę zasnąć, kiedy nie ma cię obok mnie — ostatnie zdanie powiedziałam na tyle cicho, mając nadzieję, że chociaż nie usłyszy części tego zdania. Niestety usłyszał wszystko.
- W takim razie, chyba muszę pofatygować się z tobą do tej sypialni — jego słowa bardzo mnie zaskoczyły, a zwłaszcza jego uśmiech, kiedy to mówił. Mimo mojego zaskoczenia wymalowanego na twarzy, szybko pojawił się na niej uśmiech, będąc zadowolona z jego odpowiedzi.
- No to wygląda — odparłam i pocałowałam go krótko w usta, jeszcze bardziej pochylając się nad jego ciałem.
- W takim razie chodźmy — powiedział i odstawił wszystkie rzeczy na szklanym stoliku, po chwili splątując nasze palce razem.
Zaprowadził mnie prosto do naszej sypialni i każąc mi położyć się na łóżku, sam zniknął za drzwiami łazienki. Posłusznie położyłam się na miękkim materacu i przykryłam się białą kołdrą, czekając niecierpliwie na mojego Pana. Gdy w końcu wyszedł z łazienki, będąc w samym ręczniku, uśmiech sam wkradł się na moje usta. Ściągając z siebie ręcznik, położył go na pufę przed łóżkiem, patrząc przy tym prosto w moje oczy. Z lekkim uśmiechem na twarzy, stał przede mną tak, jak Bóg go stworzył i jak gdyby nigdy nic, nałożył na siebie bokserki. W myślach stwierdziłam, że nie pogniewałabym się, gdybym robił tak codziennie. W końcu dołączył do mnie i mocno mnie do siebie przytulił, życząc mi dobrej nocy. Nasze ostatnie chwile razem, szkoda, że o niczym nie miałam pojęcia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz