piątek, 13 lipca 2018

Rozdział 28 (kochaj i nie udawaj)

Otwierając leniwie swoje oczy, obróciłam się na drugi bok, chcąc przytulić się do mojego Pana, jednak, jedyne co poczułam to chłód prześcieradła. Z cichym westchnieniem przetarłam oczy i wstałam z łóżka, idąc prosto do miejsca, gdzie leżała na podłodze, biała męska, koszula.

Obierając ją na siebie, poczułam, jak niemal od razu na mojej skórze, pojawia się gęsia skórka. Mimo to zapięłam leniwie pierwsze guziki koszuli i wolnym krokiem zeszłam na dół. Rozglądając się wokół, w końcu ujrzałam mojego Pana, który siedział w kuchni, przy kuchennej wysepce. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie, przytulając się do jego ciepłych pleców. Cieszyłam się, że jeszcze nikogo nie było, ponieważ nie mogłabym sobie pozwolić na paradowanie w samej koszuli.

- Dzień Dobry — powiedział spokojnie, jakbym w ogóle go nie zaskoczyła swoją obecnością.

- Dzień dobry — odpowiedziałam cicho, wciąż przytulając się do jego umięśnionego ciała.

Po chwili odwrócił się do mnie przodem i przytulił do siebie, całując mnie prosto w czubek mojej głowy. Na ten gest na moich ustach pojawił się uśmiech, jednak po chwili o czymś sobie przypomniałam.

- Posprzątałem — powiedział, jakby czytał mi w myślach - Poza tym jest dopiero ósma rano — na jego słowa, spojrzałam na zegarek wiszący na jednej ze ścian i aż jęknęłam cicho, wzdychając.

- Sądziłam, że jest znacznie później — mruknęłam prosto w jego czarną koszulkę, mając zamknięte oczy. Jedyne co usłyszałam to jego cichy śmiech, czując, jak delikatnie głaszcze mnie po plecach.

- Idź i połóż się jeszcze spać. Za kilka godzin będziemy jechać do domu — na jego słowa, zmarszczyłam lekko brwi, patrząc prosto w jego oczy.

- Do domu? Czyli jest już wszystko w porządku, tak? — spytałam, mając nadzieję, że tak właśnie jest. Niepokoiły mnie pewne wydarzenia, a słowa, które usłyszałam od mojego Pana, tuż przed wyjazdem, sprawiały, że bałam się jeszcze bardziej.

- Nie — odpowiedział krótko, a jego głos był w tej chwili pozbawiony jakichkolwiek uczuć - Dlatego jedziemy do domu, ponieważ to bez znaczenia gdzie będziesz i tak cię znajdzie — powiedział, a w mojej głowie aż się roiło od pytań.

- Kto? Już o wszystkim wiesz, prawda? — spytałam, a on jedynie pokiwał głową.

Chciałam dowiedzieć się od mojego Pana czegokolwiek i gdy już chciałam zadać kolejne pytanie, uciszył mnie, krótkim pocałunkiem. Każąc iść mi z powrotem do pokoju, westchnęłam cicho pod nosem i ruszyłam schodami na górę. Gdy tylko znalazłam się w naszej sypialni, położyłam się na łóżku ze wzrokiem wbitym w biały sufit.

Czułam, że po tym, czego się dowiedziałam, już nie zasnę. Nie chciało mi się już tak spać, jak jakiś czas temu. Było wręcz odwrotnie. Miałam ogromną ochotę zejść jeszcze raz na dół i prosić go na kolanach o jakiekolwiek informacje. Jednak wiedziałam, że byłoby to nieodpowiednie zachowanie z mojej strony, dlatego od razu odpuściłam sobie robienie tego.

Z jednej strony rozumiałam mojego Pana i wiedziałam mniej więcej, dlaczego nie chcę nic mi mówić, ale z drugiej strony byłam nieco zirytowana. To wszystko, co się stało do tej pory, dotyczyło mojej osoby, więc miałam prawo wiedzieć o tym, co się dzieje, prawda ? Gdybym tylko nie miała ogromnej dziury w mojej pamięci, nie musiałbym teraz zastanawiać się, o co chodzi. Kto mnie szuka i dlaczego chcę mnie znaleźć ? Będąc małą dziewczynką, byłam już w podziemiu, gdzie handlowano kobietami, więc naprawdę nie wiedziałam, co mogłam zrobić tej osobie.

Nie zdając sobie nawet z tego sprawy, przeleżałam tak dobre kilka godzin, rozmyślając o tym wszystkim. W pewnym momencie podniosłam się z łóżka i wzięłam szybki prysznic, ubierając się w wygodne ubrania. Gdy zapinałam już ostatni guzik mojej bluzki, poczułam, jak ktoś przytula się do moich pleców. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i ujrzałam mojego Pana uśmiechniętego od ucha do ucha.

- Wyspałaś się? — spytał, opierając swoją brodę o moje ramie.

- Nie spałam. Nie mogłam zasnąć — odpowiedziałam cicho, zapinając w końcu ostatni guzik bluzki.

- Dlaczego? — spytał.

- Rozmyślałam o tym wszystkim, co się właśnie dzieje i nie mogłam zasnąć. Moja głowa wręcz pulsuję od pytań — odparłam, patrząc cały czas w jego stronę.

- Wiesz, że nic ci nie powiem, prawda? — spytał, mimo że doskonale znał odpowiedź na to pytanie.

- Wiem — mruknęłam cicho pod nosem, spuszczając swoją głowę nieco w dół.

- To dla twojego dobra. Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie — powiedział i pocałował mnie w policzek, jednak nawet to nie zdoła poprawić mi dzisiaj humoru. Tak bardzo zaczęłam pragnąć normalnego życia. Wiedziałam, że nie powinnam tak myśleć, ale jaka uległa nie zaczęłaby tak myśleć i czuć inaczej, mając przy sobie takiego mężczyznę? Owszem był zagubiony we własnych uczuciach, nie radził sobie z tym jaki jest naprawdę, a jaki próbuję być przez swoją społeczną pozycję. Nie zdołał tego przede mną ukryć. Za długo mieszkamy razem, abym tego nie zauważyła. Mimo wszystko doceniałam to, że starał się być dla mnie dobry, niemal od samego początku. Gdyby nie on nie wiem, jak bym teraz skończyła.

Śmiejąc się cicho pod nosem, patrzyłam, jak mój Pan nieudolnie próbuję się wyrwa z objęć swojej matki. Mnie udało się szybko ze wszystkimi pożegnać, jednak mój Pan miał wyraźnego pecha. W dodatku Emily zaczęła płakać, że jej starszy brat już wyjeżdża i nie tak prędko znowu ją odwiedzi. Po wielu uściskach i litrach wylanych łez, w końcu wyszliśmy z domu, kierując się prosto do samochodu.

Gdy tylko znaleźliśmy się w samochodzie mój Pan, włączył ogrzewanie i ruszył, po chwili włączając się w ruch uliczny. Po kilku minutach zrobiło mi się już znacznie cieplej, ale nie zdjęłam swojego płaszcza, ponieważ krótka przechadzka z domu do samochodu dała mi się we znaki. Na dworze było niesamowicie zimno i na samą myśl na mojej skórze pojawiała się gęsia skórka.

- I jak? Podobało cię się Panie? — spytałam, gdy tylko stanęliśmy na czerwonym świetle.

- Byłaś niesamowita — odpowiedział i pochylił się nade mną, składając na moich ustach krótki pocałunek - Kiedyś zostaniesz prawdziwą aktorką...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz