Moje młodsze rodzeństwo, oczywiście radośnie rozerwało ozdobny papier, ciesząc się z prezentów, a ja nie mogłem powstrzymać się od głośnego śmiechu. Poganiając ich do swoich pokoi, włożyłem buty i płaszcz, wychodząc z domu.
Na zewnątrz przywitał mnie zimny podmuch wiatru, dzięki czemu na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, mimo ciepłych ubrań. Idąc po ledwie już widocznym śniegu, z bagażnika samochodu wyciągnąłem jedną torbę i zamykając samochód, wróciłem do domu.
Idąc z torbą w ręce, gdy przechodziłem obok kuchni ku mojemu zdziwieniu Lily i moja mama zawzięcie o czymś dyskutowali. Uśmiechnąłem się tylko i wspiąłem się na samą górę, idąc prosto do mojego dawnego pokoju. Gdy wszedłem do środka, wszystkie wspomnienia, jakby stanęły przed moimi oczami.
Potrząsając głową, położyłem torbę obok łóżka i wyciągnąłem z niej mojego służbowego laptopa i kilka teczek z dokumentami. Musiałem przenieść swoją pracę do domu. To był zły moment na wycieczki, ale nie miałem innego wyboru, więc musiałem pracować za pomocą maili i telefonu.
Będąc już na dole, dopiero wtedy zauważyłem, że nigdzie nie ma mojego ojca. Marszcząc lekko brwi, poszedłem do kuchni, gdzie dwie kobiety w najlepsze dyskutowały o czymś, przy jakimś gorącym napoju. Oczywiście były tak pochłonięte, że nie zauważyły mojej obecności i dopiero gdy kaszlnąłem, obie odwróciły wzrok w moją stronę.
- Wybacz — powiedziała moja mama, widząc zapewne moją minę - Nie mogłeś trafić na lepszą kobietę niż ona — na jej słowa przewróciłem oczami. Na ogół była poważną kobietą pracującą dla najwyżej postawionego człowieka, ale to i tak nie przekreśli tego, że jest moją mamą i zachowuję się czasem jak typowa rodzicielka.
- Niech ci będzie. Wybaczam — powiedziałem i głośno westchnąłem - Wiesz, gdzie jest tata? — spytałem.
- Wyszedł przed chwilą. Dostał telefon z pracy — odpowiedziała, a mi na usta cisnęły się pewne słowa.
- Nie będę wam przeszkadzał. Idę trochę popracować — powiedziałem i wyszedłem z kuchni, kierując się prosto do salonu, gdzie w najlepsze zatraciłem się w pracy.
Wiedziałem, że było już późno, ale nawet nie zerkałem na zegarek, tylko dalej pisałem mejla, do mojej asystentki nie szczędząc ani trochę szczerości, i złości, jakiej do niej w tej chwili pałałem. Dopiero czyjeś ręce na moich ramionach sprawiły, że oderwałem wzrok od ekranu laptopa, odwracając głowę do tyłu, ujrzawszy uśmiechniętą od ucha do ucha Lily.
- I jak? Dobrze się bawiłaś? — spytałem, całując krótko jej pełne usta. W odpowiedzi pokiwała głową, tym razem całując mnie w nos.
- Ale trochę mnie wymęczyła — przyznała, przymykając swoje oczy. Na jej słowa zaśmiałem się cicho, ponownie złączając jej usta z moimi. Całując ją, przeniosłem swoją rękę na jej prawy policzek, po chwili przejeżdżając językiem po jej dolnej wardze, na co rozwarła je szerzej. W ten sposób mogłem w końcu złączyć jej narząd smaku z moim. Znając nasze ciała i pragnienia, za kilka minut uprawialibyśmy dziki i nieokiełznany seks na kanapie, jednak czyjeś chrząknięcie nam w tym przeszkodziło.
Oboje oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w tamtym kierunku, widząc moją mamę z chytrym uśmieszkiem.
- Zdążycie się sobą nacieszyć, kiedy znajdziecie się oboje w waszym pokoju — powiedziała, na co oboje cicho się zaśmialiśmy.
- Co racja to racja. Nie będę wam przeszkadzać — powiedziała Lily i poszła prosto na górę.
- Chciałeś o czymś ze mną porozmawiać — przypomniała, mi siadając tuż obok mnie.
- Tak — odparłem i zamknąłem laptopa, a dokumenty złożyłem w jedną kupkę - Wiem, że już nic nie jest jak kiedyś, ale jestem pewny, że jak tylko go poprosić da ci to, czego potrzebuję — tylko ona była w stanie zrobić dla mnie coś takiego. Miała odpowiednie znajomości, poza tym pewien człowiek, który trzęsie tym krajem, je jej z ręki.
- Ech, no nie wiem. Dawno mnie tam nie widzieli — przyznała, patrząc prosto na mnie - A czego konkretnie potrzebujesz? — spytała, a ja uśmiechnąłem się, ponieważ wiedziałem, że mimo wszystko zrobi to dla mnie.
- Potrzebuję jak najwięcej informacji na temat Lily — odpowiedziałem, czekając na jej reakcje.
- Ona nie jest twoją narzeczoną, prawda? — spytała prosto z mostu, a mi pozostało jedynie pokiwać twierdząco głową.
- Teoretycznie nią jest, ale nie praktycznie — przyznałem, na co moja mam westchnęła cicho z rezygnacją.
- Dobrze, zrobię to. Jutro będziesz wiedział o niej wszystko — powiedziała i pożegnała się ze mną, idąc położyć się spać.
Sam biorąc wszystkie swoje rzeczy, poszedłem na górę do swojego pokoju, gdzie Lily spała już w najlepsze. Chowając laptopa i dokumenty, poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic, by po kilkunastu minutach, zmęczony pracą, móc się w końcu położyć tuż obok dziewczyny...
Wskazówki zegara wskazywały godzinę szesnastą trzydzieści, a ja właśnie stałem na schodkach prowadzących do tarasu, czekając na moją rodzicielkę. Teren wokół całego domu był na tyle ogromny, że w momencie, kiedy duża wskazówka na moim zegarku nieco przesunęła się do przodu, niedaleko mnie wylądował helikopter, z którego wyszła moja mama. Po chwili stała już obok mnie, a helikopter z powrotem zbił się w powietrze.
- W coś ty się wpakował — odparła i dała mi teczkę z wypchanymi dokumentami, od razu idąc w stronę domu.
- Zaraz się dowiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz