piątek, 13 lipca 2018

Rozdział 19 (kochaj i nie udawaj)

- Zrobię to samo tobie, co zrobiłaś mi — wyszeptał, stojąc naprzeciwko mnie, sprawiając, że moje ciało zadrżało, nieco bojąc się tego, co się zaraz ze mną stanie.

W głowie krążyło mi mnóstwo pytań i myśli związanych z moim Panem. Zaczynając od tego, że niedawno myślałam, że jest jeszcze lepiej niż na początku, a kończąc na tym, jak to mnie przywiązał, sprawiając, że zwisałam teraz jak jakiś worek treningowy. Do oczu napływały mi łzy, jednak żadna nie spłynęła po moim policzku. Nie mogłam na to pozwolić. Zresztą nigdy nie mogłam na to pozwolić. Nie mogłam płakać, krzyczeć, ani mówić o tym, jak bardzo mnie boli. Robili wszystko, aby tak było, jednak mój Pan za bardzo mnie rozpieścił, żeby nagle być przykładną uległą tak jak kiedyś.

Zamknęłam oczy i czekałam na swoją karę, jednocześnie nie chcąc patrzeć na to, co robi mój Pan. Nie chciałam wiedzieć co się ze mną zaraz stanie. Mimo wszystko wsłuchiwałam się w to, co się działo wokół mnie. Jego kroki, dźwięk rozsuwanej szuflady i jej głośne wsuniecie, aż w końcu poczułam jego obecność tuż za mną.

- Zrobię to tylko raz — powiedział prosto do mojego ucha, a ja nie odezwałam się nawet słowem, chcąc w głębi duszy, aby to się w końcu skończyło. W pewnym momencie pomyślałam o tym, że za dużo sobie wyobrażałam, pragnąc, aby chociaż raz ktoś bez udawania dobrze mnie traktował. Ściągnął ze mnie ręcznik, a potem to zrobił.

Poczułam ostre i mocne uderzenie na moich plecach. Mocno zacisnęłam zęby, jak i oczy, słysząc jeszcze ten głośny trzask bicza w mojej głowie. Z moich ust nie wydostało się nawet ciche jęknięcie, z czego byłam zadowolona, ponieważ nie wiedziałam, jak to by mogło wpłynąć na i tak już zły humor mojego Pana. W pewnym momencie pewne wydarzenia uderzyły we mnie jak grom z jasnego nieba.

- Przepraszam! — krzyknęłam, najgłośniej jak potrafiłam, aby w końcu mnie usłyszał i przestał to robić, jednak to na nic się nie zdało. On nadal to robił, sprawiając, że moje ciało było całe obolałe. Po moich policzkach łzy spływały jedna po drugiej, wręcz się nimi dławiąc. Zawsze robiłam wszystko, aby mnie nie bił, ale nauczyłam się już, że wszystko zawsze jest przeciwko mnie. Ja po prostu nie chciałam dostawać tych okropnych drgawek, kiedy ten przeklęty kawałek skóry odwiedzał niemal każdą część mojego ciała.

- Pamiętaj — wysapał, ze zmęczenia, kiedy to przestał mnie w końcu bić - Jeśli nie będziesz umieć nawet wyszorować porządnie podłogi, to skończysz tak jak inne dziewczyny — powiedział, a ja pokiwałam głową, jednocześnie padając przed nim na kolanach. Nie chciałam skończyć tak jak one. Nie raz widziałam, jak to robili. Potem co noc słyszałam ich krzyki w mojej głowie, nie mogąc spać.- Nie trzymamy tu darmozjadów, ale może ci się uda i za kilka lat, kto wie, może zostaniesz sprzedana...

- Przepraszam Panie — wyszeptałam drżącym głosem, przez co otworzyłam szeroko oczy, bojąc się, że za moją słabość dostanę jeszcze raz. Jednak nic takiego się nie stało. Nie odezwał się ani słowem. Jedyne co zrobił, to rozwiązał sznur, który był przywiązany do podłogi, a ja moje ciało wylądowało na podłodze. Nie miałam odwagi nawet się podnieść, wpatrując się cały czas w podłogę. Po chwili słyszałam tylko, jak idzie w stronę drzwi i wychodzi, zostawiając mnie samą.

Nie uroniłam nawet łzy, a z mojego gardła nie wydostał się najmniejszy dźwięk, świadczący o tym, jak słaba bym była w jego oczach. Te wszystkie kary, jakie dostawałam na każdym kroku, gdy byłam małą dziewczynką, były efektem tego, że teraz byłam silna.

Gdy tylko chciałam się podnieść, po moim ciele przeszedł ból, który sprawił, że na nowo położyłam się na podłodze, nie mając jednak ochoty, aby położyć się, chociaż na łóżku. Każdy najmniejszy ruch, powoli stawał się dla mnie małą torturą, gdy emocje powoli zaczynały mnie opuszczać. W pewnym momencie usłyszałam, jak drzwi się otwierają, nie wiedząc, ile spędziłam czasu na leżeniu na podłodze.

Do pomieszczenia wszedł mój Pan i bez żadnego bawienia się, odwrócił mnie na plecy i wziął mnie na ręce, przez co po raz kolejny zacisnęłam mocno oczy, jak i zęby czując niewyobrażalny ból. Oddychając głośno, po chwili otworzyłam oczy, widząc, jak niesie mnie do naszej sypialni, gdzie od razu położył mnie na łóżku, jak tylko tam się znaleźliśmy.

Odwrócił mnie na brzuch, dzięki czemu odrobinę odetchnęłam z ulgą, słysząc, jak idzie po coś i wraca do mnie z powrotem. Moje dłonie mocno zacisnęły się na kołdrze, kiedy poczułam silne pieczenie, przez płyn, jaki wylał mój Pan, na moje plecy. Ku mojemu zdziwieniu z każdą mijającą chwilą było mi coraz lepiej, a ból ustępował, chociaż nie do końca.

Potem wytarł czymś, delikatnie moje plecy i posmarował je jakąś maścią. Biorąc wszystkie rzeczy i odnosząc je na miejsce, przykrył mnie kołdrą, jak tylko do mnie wrócił i wyszedł z naszej sypialni. Przez te wszystkie emocje, jakie towarzyszyły mi, w ciągu kilkudziesięciu minut sprawiły, że czułam się bardzo zmęczona i nie wiedząc, kiedy zasnęłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz