Kiedy wracaliśmy wolnym krokiem do hotelu, w mojej głowie cały czas krążyły dwie sytuację. Ta, która zdążyła się całkiem niedawno i ta, kiedy to pewien tajemniczy mężczyzna wołał mnie, gdy z Panem szłam do hotelu po cudownym tańcu, jaki z nim przeżyłam. Chciałam dowiedzieć się czegokolwiek, jednak nie wiedziałam, od czego powinnam zacząć, aby uzyskać jakiekolwiek informacje.
Wiedziałam jednak tylko, że to nie będzie łatwe.
Będąc już w naszej willi, zdjęłam, ze swoich stóp buty idąc w kierunku sypialni, gdzie od razu położyłam się na wielkim łóżku. Kątem oka zauważyłam, że mój Pan również wszedł do sypialni, kładąc się na mnie i to dosłownie.
- Panie jesteś ciężki — powiedziałam przez śmiech, jednocześnie próbując zepchnąć z siebie mojego Pana.
- Och, już nie przesadzaj. Nie jestem wcale taki ciężki — powiedział, drocząc się w ten sposób ze mną, jednocześnie nie pozwalając mi skutecznie zepchnięcia go z mojego ciała.
Patrząc cały czas prosto w moje oczy z uśmiechem na twarzy, w pewnym momencie pochylił się nade mną i załączył nasze usta. Nasz pocałunek nie trwał długo, ponieważ wybuchnęłam śmiechem, gdy mój Pan zaczął mnie łaskotać. Po wielu prośbach i błaganiach mogłam w końcu odetchnąć z ulgą, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha.
- Uwielbiam twój śmiech — stwierdził, opierając swoje czoło o moje. Na jego słowa przegryzłam lekko swoją dolną wargę, czując po chwili, jak mój Pan kładzie się obok mnie, przygarniając moje ciało do swojego.
- Panie, musimy dzisiaj jechać do domu? — spytałam, mając nadzieje, że jednak zostaniemy na tej cudownej wyspie jeszcze jakiś czas. Dzisiaj mijał termin naszego pobytu. Chciałam przeżyć jeszcze więcej cudownych chwil z moim Panem.
- Tak — odpowiedział krótko, chowając głowę w zagłębieniu mojej szyi - Muszę wrócić do pracy — mruknął w moją szyję, co sprawiło, że na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
Nie odzywając się już więcej, przytuliłam się do jego ciepłego ciała jeszcze bardziej i zamknęłam na chwilę oczy, by po chwili móc wpatrywać się w niesamowity widok za ogromnym oknem. Moje kąciki ust uniosły się lekko do góry, czując się w tej chwili naprawdę dobrze. Niczego więcej nie potrzebowałam do szczęścia. Po chwili usłyszałam, jego równomierny oddech co oznaczało, że zasnął w moich ramionach.
Po kilku godzinach wyswobodziłam się z objęć mojego Pana i wstałam z łóżka, idąc w stronę szafy, z której wyciągnęłam białą męską koszulę, idąc jak najciszej do łazienki, aby go nie obudzić. Wzięłam dosyć szybki prysznic i wysuszyłam swoje długie włosy, nakładając na swoje nagie ciało koszulę. Poprawiając kołnierzyk, opuszkami palców zjechałam o kilka centymetrów w dół, czując przyjemny w dotyku materiał, z którego została ona uszyta.
Przystawiając kawałek materiału do nosa, mogłam poczuć cudowny zapach perfum mojego Pana, na co przymknęłam swoje powieki, rozkoszując się tym zapachem. Będąc w tym całkowicie zatracona, nie usłyszałam, jak mój Pan wszedł do łazienki. Dopiero gdy jego silne ramiona oplotły moje ciało, otworzyłam oczy, patrząc na jego odbicie w lustrze.
- Musimy już się zbierać — powiedział i pocałował mnie w policzek, po chwili zjeżdżając swoim nosem na moją szyję, na co uśmiechnęłam się zadowolona.
- Dobrze — odpowiedziałam i odwróciłam się przodem do niego, uważnie przyglądając się jego twarzy.
- Znalazłaś na mojej twarzy coś ciekawego? — spytał, uśmiechając się do mnie.
- Wiesz — zaczęłam, przegryzając swoją dolną wargę - Znalazłam parę zmarszczek tu i ówdzie — dokończyłam, uśmiechając się przy tym szeroko.
Po chwili z moich ust uciekł głośny pisk, czując, jak mój Pan przerzucił mnie sobie przez ramię, jakbym była workiem ziemniaków. Prosząc go, jak najładniej potrafiłam, aby mnie postawił na ziemi, ponieważ pomału robiło mi się niedobrze, śmiał się ze mnie, nie mając zamiaru spełnić mojej prośby. Mimo wszystko, gdy znaleźliśmy się tuż obok łóżka, położył mnie na nim, a ja mogłam odetchnąć z ulgą.
Nie trwało to długo, ponieważ jak tylko mnie położył na miękkim materacu, niemal od razu położył się na mnie, namiętnie mnie całując, sprawiając, że aż zabrakło mi tchu. Gdy się ode mnie oderwał, spojrzał prosto w moje oczy z uśmiechem na twarzy, po czym wstał ze mnie i zabrał się za pakowanie naszych rzeczy.
Gdy byliśmy gotowi, wyszliśmy z hotelu, gdzie uprzednio mój Pan wymeldował nas z niego, płacąc należności za pobyt. Przed hotelem czekał już na nas samochód, który zabrał nas prosto na lotnisko. Jak tylko wzbiliśmy się w powietrze, z utęsknieniem wpatrywałam się w widoki przez małe okienko.
- Jeszcze nie raz, gdzieś polecimy — głos mojego Pana wyrwał mnie z zadumy i odwróciłam się w jego stronę, widząc, jak coś piszę na swoim służbowym laptopie. Na jego słowa uśmiechnęłam się, nie mogąc się doczekać, kiedy ten dzień w końcu nadejdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz