Siedziałem przy drewnianym biurku i nie mogłem na niczym się skupić. Miałem duże zaległości, goniły mnie terminy, a wszyscy wokół mnie oczekiwali, że zaraz uratuję nas od tej beznadziejnej sytuacji. Nie mogłem, nie miałem na to wszystko siły, bo w mojej głowie była pewna osoba, której nie znałem i nigdy nie widziałem, co jest głupie, ale taka była prawda. Nerwowo zerkałem co chwilę na telefon i duży zegar na ścianie, ale to tylko pogarszało sprawę. Chciałem mieć to już za sobą i ratować moją firmę, która zaraz może upaść i to przeze mnie. Przez prezesa firmy architektonicznej, która czekała przez całe życie mojego zmarłego ojca na taki duży i ważny projekt. Wszystko mogłem zepsuć w chwilę, co jeszcze bardziej mnie dobijało.
W pewnym momencie usłyszałem dzwonek mojego telefonu, patrząc na niego przez chwilę, zacząłem się nieco wahać. Czekałem pół dnia na telefon, a teraz nie mogłem odebrać tego cholernego połączenia. Biorąc głęboki wdech i wydech, odebrałem połączenie, przykładając urządzenie do ucha.
- Przyjeżdżaj. Sala przesłuchań numer pięć. Wiedzą, że będziesz — słysząc te słowa, cicho podziękowałem i się rozłączyłem.
Zamiast zerwać się z fotela, wsiąść w auto i jechać jak najszybciej na komisariat policji, siedziałem i patrzyłem się tępo w drzwi znajdujące się naprzeciwko mojego miejsca pracy. Nagle sparaliżował mnie strach i obawy, mimo że czekałem na ten moment od dłuższego czasu. Ciekawość, która wywiercała dziurę w moim i tak już szybko bijącemu sercu, wygrała i zerwałem się z miejsca, niemal biegnąc w stronę policji.
Kiedy znalazłem się przed komisariatem, już nie było mi tak śpieszno. Powoli wyszedłem z auta i skierowałem swoje kroki prosto do budynku. Gdy wszedłem do środka, przywitał mnie gwar i głośne rozmowy, a wisienką na torcie były ciągle dzwoniące telefony. Rozglądając się po pomieszczeniu o dość dużych rozmiarach, nagle zaczepił mnie jeden z policjantów, kiwając głową na znak, żebym za nim poszedł.
Posłusznie ruszyłem za wysokim policjantem, bojąc się, sam nie wiedząc czego. Przechodziły przeze mnie różne emocje, które razem tworzyły mieszankę wybuchową. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. W mojej głowie krążyły tysiące myśli, co mnie irytowało, chcąc zaznać w końcu trochę spokoju. W końcu znaleźliśmy się przed drzwiami z przybitą piątką na środku.
- Proszę — słysząc głos policjanta, odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem na jego twarzy wyraźne znudzenie — Dwóch policjantów jest po drugiej stronie. W razie potrzeby będą interweniować — z tymi słowami zostawił mnie samego, a ja powróciłem do patrzenia się na wiszący numerek.
Stojąc tak chwilę, w końcu złapałem za klamkę i ściskając mocno swoje dłonie, z rozmachem otworzyłem drzwi, a to, co zobaczyłem, przyprawiło mnie o osłupienie. Nie tego się spodziewałem i nie o tym myślałem przez tak długi czas. Brałem pod uwagę naprawdę wiele, ale nigdy nie pomyślałbym o tym. W mojej głowie krążyły jedynie czarne scenariusze, ale to, co zobaczyłem, wydawało mi się bardzo interesujące, na tle moich czasem głupich pomysłów.
Wchodząc w głąb pomieszczenia, stanąłem przy drugim końcu niezbyt długiego stołu i usiadłem na wolnym krześle, nie wiedząc co powiedzieć ani zrobić. Byłem w zbyt dużym szoku, gdy zobaczyłem piękną kobietę ubraną w jedynie satynowy szlafrok. Mogłem śmiało powiedzieć, że nie należała do niskich osób, a figurę miała dla mnie wręcz doskonałą. Jej długie i czarne jak smoła włosy, opadały na jej ramionach, połyskując w świetle lampy, jaka nad nami wisiała. Jej oczy były pomalowane mocno i wyraziście, przez co wyglądała bardzo kobieco i odważnie, ale bez niego i tak byłaby tak samo piękna. Natomiast jej usta były pokryte czerwoną szminką, a widoczne ramiączko spod szlafroka utwierdziło mnie w tym, że pod spodem miała na sobie jedynie bieliznę.
Nie tego się spodziewałem. Sądziłem, że właśnie teraz, o tej porze będę siedzieć przed łysym i umięśnionym mężczyzną, albo przed rudą dziewczyną z aparatem na zębach i dużymi okularami na nosie. Jednak prawda okazała się naprawdę zaskakująca.
Przez kilka chwil po prosto się wgapiałem w jej osobę, nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Natomiast dziewczyna tylko przez chwilę patrzyła prosto w moje oczy, po czym nieco speszona, spuściła swoją głowę nieco w dół, będąc pewnie zawstydzona i zażenowana całą tą sytuacją. To były tylko moje przypuszczenia, bo równie dobrze mogła się czuć odważnie, jedynie stwarzając pozory, małej i bezbronnej dziewczyny.
- Dlaczego? — spytałem, w końcu zdobywając się na odwagę, aby coś powiedzieć. To jedyne co zdołałem z siebie wydusić. Miałem zbyt wiele pytań i zbyt mało czasu, aby je zadać.
- Zanim zrozumiesz, będzie już za późno — jej głos sprawił, że po moim ciele przeszedł dreszcz, a jej słowa dały mi do myślenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz